"Byłem szczęśliwy, gdy wybuchło Powstanie. Do dziś jestem szczęśliwy. Powstanie musiało wybuchnąć, po tym co działo się w Warszawie: łapanki, rozstrzeliwanie..." - tak moment wybuchu Powstania Warszawskiego wspomina w rozmowie z reporterem RMF Samuel Willenberg, pseudonim "Igo". członek Żydowskiej Organizacji Bojowej, który 1. dnia przystąpił do Powstania.
Mariusz Piekarski: Czy pan pamięta sam moment wybuchu Powstania?
Samuel Willenberg, ps. Igo: Oczywiście. Byłem na Natolińskiej z moją babką.
I od razu...?
Od razu przystąpiłem. Bo miałem rewolwer. I powiedziałem, że jestem Żydem. Pytali się nazwisko Samuel Willenberg pseudonim " Igo" i jestem Żydem. Spojrzeli na mnie - przyjęli.
Te miejsca, w których w Warszawie pan był?
Marszałkowska Plac Zbawiciela, Natolińska nieparzysta, bo parzystą Niemcy spalili, bo ona przylegała do niemieckiej dzielnicy, Mokotowska, barykada, cały czas na na barykadzie. I koło mnie padali ci ludzie.
Nie było chwili zwątpienia? Jak długo damy radę?
Ja byłem szczęśliwy, że walczę z Niemcami i do dzisiejszego dnia jestem szczęśliwy, bo musiało tak być. Pan nie zna tego, co było przed samym Powstaniem, jak Warszawa wyglądała. Co się działo! Łapanki, rozstrzeliwanie... to trzeba było powiedzieć: nie robimy nic?! A Rosjanie stali. Bandyci! No co można zrobić...
Po drugiej stronie Wisły już czekali?
Po drugiej stronie stali. Ich armaty. W ten czas, to pan nie słyszał jednej armaty, tylko mruczenie armat. Setki armat, potem cisza. Cisza, która bolała w uszach. Stanęli, nie ruszyli się. Nie pomogli.
Czyli kiedy przyszedł rozkaz, godzina "W", 17, byliście szczęśliwi, że w końcu coś się dzieje.
Ja nie słyszałem o rozkazie. Ja słyszałem o strzelaniu i poszedłem walczyć z rewolwerem.
(abs)