"Nie zakończyłam kariery" - podkreśliła amerykańska tenisistka Serena Williams. Przyznała, że są "bardzo duże szanse", iż jeszcze będzie ją można zobaczyć na korcie, choć w sierpniu sugerowała rozbrat z zawodowym sportem.
Nie jestem jeszcze na emeryturze, nie zakończyłam kariery - powiedziała 41-letnia Williams na konferencji prasowej w San Francisco, promującej jej firmę inwestycyjną Serena Ventures. Na pytanie, czy w związku z tym wróci do tenisa i ponownie zagra, odparła: Szanse są bardzo duże. Możesz przyjść do mnie i zobaczyć, że przy domu mam kort.
Jedna z najlepszych i najbardziej utytułowana tenisistka wszech czasów w sierpniu w magazynie "Vogue" zasygnalizowała zamiar zakończenia kariery i od tego momentu zapanowała w USA prawdziwa gorączka z tym związana.
Powszechnie sądzono, że wielkoszlemowy US Open będzie ostatnim turniejem i jej występ w Nowym Jorku traktowano w kategoriach pożegnania mistrzyni. Na Flushing Meadows odnotowała pierwszy wielkoszlemowy triumf w 1999 roku i tam miała się pożegnać z zawodowym sportem.
Williams, choć miała długą przerwę w regularnych występach, przed owacyjnie reagującą i wspierającą ją publicznością doszła do trzeciej rundy. Po odpadnięciu 23-krotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych nie odniosła się do wcześniejszych wypowiedzi, nie powiedziała, że był to jej ostatni występ, ale też nie zapowiedziała, że będzie kontynuować karierę.
Tak naprawdę nie myślałam jeszcze poważnie o zakończeniu kariery. Pewnego dnia obudziłam się, wyszłam na swój kort i gdy pomyślałam, że miałabym już nie zagrać w żadnym turnieju, to poczułam się dziwnie - zaznaczył tenisistka, która przez 319 tygodni była pierwszą rakietą globu.