"W ogóle nie mamy prawa mówić o wyborach! Bo to, co nam szykują to będzie farsa - a nie wybory" - stwierdził w rozmowie z Onetem sędzia Waldemar Żurek, pytany o korespondencyjne wybory prezydenckie. "To jest cyrk, a nie wybory. To naprawdę zakrawa na kpinę" - ocenił były rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.
Sędzia Waldemar Żurek w rozmowie z Onetem stwierdził, że korespondencyjne wybory prezydenckie nie będą ani równe, ani tajne. W małych miejscowościach od razu wyłapani zostaną ludzie, którzy zagłosowali "na wroga". Takie rozmowy słyszę na co dzień, ludzie po prostu się boją, że stracą pracę, na przykład w spółce zależnej od władzy albo w samorządzie - zauważył. Skoro wybory zorganizować ma na spółkę minister ds. aktywów państwowych i minister nadzorujący służby specjalne - czyli panowie Sasin i Kamiński - skoro drukuje się karty bez podstawy prawnej i odbiera szansę na ocenę wyborów niezależnej instytucji, jaką jest PKW - to co to będą za wybory? - pytał retorycznie.
Żurek zauważył, że rządzący chcą postawić Polaków przed "diabelską alternatywą". Albo głosujemy "kopertowo" - wbrew prawu, albo narażamy zdrowie i życie, głosując tradycyjnie - tłumaczył. Ja tego nie kupuję, te wybory nie mają prawa się odbyć - podkreślił.
Były rzecznik KRS w rozmowie z Onetem ocenił, że rządzący Polską po popełnieniu wielu deliktów konstytucyjnych brną teraz w przestępstwa z kodeksu karnego.
Będą chwytali się każdych metod, także pozaprawnych, byle tylko się przy władzy utrzymać, bo to gwarantuje im chwilową bezkarność. Efekty mogą być takie, że urn na ulicach pilnować będą "zaufani" żołnierze WOT z karabinami, a potem głosy policzą kolejni "zaufani" - zasugerował. Takie obrazki kojarzymy z Afryką czy Ameryką Płd., z jakimiś satrapiami - a tu proszę, to samo możemy mieć w Polsce. Staczamy się w ciemne odmęty... - podsumował Żurek.