Były siatkarz Sebastian Świderski nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Witold Roman, Tomasz Paluch, Konrad Piechocki i Andrzej Lemek wycofali swoje kandydatury przed wystąpieniem Świderskiego na zjeździe PZPS-u. Wcześniej ze startu zrezygnowali główni kontrkandydaci byłego reprezentanta - dotychczasowy prezes Jacek Kasprzyk oraz Ryszard Czarnecki.
Na Świderskiego oddano 88 głosów, dwie osoby wstrzymały się, a nikt nie był przeciw.
Świderski przedstawił kompleksowy program dotyczący polskiej siatkówki. Mówił m.in., że zawodnikom i zawodniczkom potrzebna jest wiedza z zakresu kreowania wizerunku, a trenerom szkolenia w zagranicznych ośrodkach na najwyższym poziomie. Nowy prezes zapowiedział chęć reorganizacji juniorskich rozgrywek w naszym kraju.
Siatkówka musi być obecne w internecie, w mediach społecznościowych - stwierdził Świderski. PZPS ma być więc nowoczesny, ma się rozwijać na wielu płaszczyznach. Były reprezentant zapowiada też działania na arenie międzynarodowej, choćby te związane z wykreowaniem nowego kalendarza siatkarskich rozgrywek.
W najbliższym czasie zamierza się spotkać z pracownikami PZPS i biura federacji. Chce również porozmawiać z przedstawicielami ministerstwa oraz sponsorami. Najpilniejszymi sprawami musi się zająć w niespełna miesiąc ze względów zdrowotnych.
22 października mam operację kręgosłupa - zdradził.
Przyznał, że pierwszą osobą, która zaproponowała mu, by kandydował na stanowisko szefa PZPS był Waldemar Wspaniały. Świderski współpracował z nim - w różnych rolach - przez wiele lat w klubie z Kędzierzyna-Koźla. Spotkali się też w reprezentacji.
On był tym człowiekiem, który na końcu przekonał mnie, bym podjął to wyzwanie. Potem dołączył jeszcze Paweł Papke i tak we dwóch, stara gwardia, mnie przekonywali. Natomiast później, jak już było wiadomo, że będę kandydował - to całe środowisko zaczęło o tym wspominać. Namawiano mnie, bym był trzecią możliwością obok Jacka Kasprzyka i Ryszarda Czarneckiego. Myślę, że to też świadczy o tym, że środowisko dało jasny sygnał, że czas na mnie. Wierzę w to, że podołam temu wyzwaniu - zaznaczył nowy szef PZPS.
Świderski to utytułowany siatkarz, mający już na koncie sukcesy działacz. W pierwszej roli wystąpił ponad 300 razy w barwach reprezentacji Polski i wywalczył z nią m.in. w 2006 roku wicemistrzostwo świata. W drugiej zaś od sześciu lat realizował się jako prezes Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która w poprzednim sezonie triumfowała w Lidze Mistrzów. W latach 2012-2015 pracował zaś jako trener - najpierw w ówczesnym Farcie Kielce, potem jako asystent w ZAKSIE, a następnie jako główny szkoleniowiec w tym ostatnim klubie.
Nowy szef siatkarskiej centrali ma przed sobą szereg zadań. Seniorska kadra pań została bez trenera po tym, jak Jacek Nawrocki objął drużynę Chemika Police.
Konieczne jest też przeprowadzenie konkursu na nowego trenera męskiej reprezentacji. Jednym z faworytów do objęcia tej funkcji jest Nikola Grbic. Nie wiem, jakie są zapisy w kontrakcie Nikoli z Perugią. Widziałem się z nim ostatnio i krótko z nim rozmawiałem, ale - niestety - cały czas w towarzystwie działaczy włoskiego klubu. Nie rozmawialiśmy w ogóle o przyszłości. Wiemy, że on chce kandydować na trenera biało-czerwonych i będę z nim rozmawiał na ten temat. Czy nim będzie - zadecydujemy w szerszym gronie. Ja jestem oczywiście za tym, ale trzeba porozmawiać też z innymi kandydatami. Trzeba przede wszystkim zdiagnozować problem, dlaczego kadra nie osiągnęła celu, który sobie sama założyła przed igrzyskami, czyli nie zdobyła medalu - zaznaczył prezes PZPS.
Jak dodał, podobnie jest w przypadku żeńskiej reprezentacji.
Tu czeka mnie trochę więcej pracy. Nie tylko mnie - muszę powołać grupę ludzi, która pomoże mi w kontakcie ze środowiskiem, z dziewczynami. I potem razem przeanalizujemy wszystko i usiądziemy do rozmów z potencjalnymi kandydatami. Już mam w telefonie kilka propozycji - przyznał.
Pytany o formułę wyboru obu szkoleniowców stwierdził, że nie lubi słowa "konkurs", ale jednocześnie zapowiedział, że będą prowadzone rozmowy z różnymi kandydatami.
To słowo dziwnie brzmi. Konkurs tak naprawdę rozpoczyna się, gdy menedżerowie zaczynają przedstawiać swoich kandydatów, więc konkurs już się właściwie rozpoczął. Jak jest dwóch kandydatów, to już trzeba wybrać. Chcę zrobić gradację, rozmawiać z poszczególnymi kandydatami, a nie wylosować jednego trenera, bo to najgorsza rzecz, jaka może być. A tym bardziej robić jakiś konkurs. To nie są wybory piękności. Trzeba wybrać trenera, który będzie mądrze prowadził reprezentację. Któremu uda się przekonać podopiecznych do swojego pomysłu na kadrę - wyliczał.
Przyznał, że w kontekście grupy, która pomoże mu w wyborze opiekuna kobiecej kadry, rozmawiał już z Aleksandrą Jagieło. Chce dołączyć do niej kolejne osoby, w tym inne przedstawicielki tzw. Złotek, czyli podopiecznych trenera Andrzeja Niemczyka, które pozostały przy siatkówce. W gronie tym będą też przedstawiciele ligi.
W przypadku męskiej kadry z kolei przewija się też nazwisko Michała Winiarskiego, byłego reprezentanta kraju, a obecnie trenera Trefla Gdańsk.
Na pewno będę z nim rozmawiał. Nikola i Michał znają się z boiska, są kolegami, wygrywali praktycznie wszystko, co było do wygrania. Na pewno chciałbym, by znalazł się w sztabie. Chciałbym jednak, żeby Nikola... Inaczej, żeby nowy trener dobrał sobie sam sztab szkoleniowy. Żeby nie było już na początku problemów - przyznał Świderski.
Dodał przy tym, że decyzja o obsadzie obu stanowisk trenerów nie zapadnie bardzo szybko, gdyż jego zdaniem umowa powinna dotyczyć co najmniej trzyletniej współpracy, czyli do igrzysk w Paryżu.
Siatkarski związek czeka też wyzwanie organizacyjne, jakim będzie organizacja mistrzostw świata kobiet. Mundial będzie współorganizowany z Holandią.
Dotychczasowy prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Jacek Kasprzyk, były szef krajowej federacji Mirosław Przedpełski oraz jej były wiceszef Artur Popko zostali wybrani do zarządu na lata 2021-25.
W wybranym w poniedziałek składzie zarządu znalazło się jeszcze dwóch dawnych szefów związku - Przedpełski (2004-15) oraz wieloletni reprezentant kraju Paweł Papke (2015-16).
Przeciwko Przedpełskiemu i Popce, który w ubiegłym roku został ponownie prezesem Polskiej Ligi Siatkówki, od sześciu lat toczy się proces w związku z tym, że są podejrzani o korupcję w związku z organizacją mistrzostw świata 2014, których gospodarzem była Polska.
Skład zarządu PZPS na lata 2021-25: Waldemar Kobienia, Dariusz Jaworski, Paweł Papke, Tomasz Paluch, Mirosław Przedpełski, Jerzy Mróz, Jacek Sęk, Artur Popko, Wojciech Maroszek, Piotr Stolarski, Andrzej Lemek, Paweł Warzecha, Sławomir Supa, Marcin Weiner, Robert Wardak, Stanisław Kwiatkowski, Dariusz Pomykalski, Jacek Rutkowski, Marcin Chudzik, Jacek Kasprzyk i Krzysztof Szmydyński.
Z wyborów w pierwszej kolejności wycofało się dwóch faworytów. Dotychczasowy prezes Polskiego Związku Siatkówki Jacek Kasprzyk i europoseł wiceszef PZPS-u Ryszard Czarnecki. Kasprzyk ogłosił swoją decyzję podczas zjazdu, jeszcze przed tym, jak przystąpiono do wyboru nowego szefa krajowej federacji. Kasprzyk o rezygnacji z ubiegania się o reelekcję poinformował podczas podsumowania działalności PZPS w latach 2016-21, kiedy przewodził tej federacji. Swoje przemówienie zaczął on od podziękowania za wsparcie, które otrzymał od działaczy w związku z kłopotami zdrowotnymi. Jak się potem okazało - nie bez powodu. Jako powód wycofania się podał bowiem stres związany z zajmowanym stanowiskiem. Decyzję podjąłem już sześć tygodni temu. Zdrowie jest najważniejsze, a ostatnio coś złego się działo. Pracowałem w stresie, zwłaszcza ostatnie półtora roku - zaznaczył działacz.
Kilka lat temu pojawiła się informacja, że zmaga się on z chorobą nowotworową. Przeszedł też przeszczep szpiku kostnego.
Z kolei Ryszard Czarnecki zrezygnował z kandydowania na zwołanym w trybie nagłym briefingu prasowym tuż przed rozpoczęciem Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego Delegatów PZPS w Warszawie.
Dla dobra polskiej siatkówki - aby pokazać, że najważniejsza jedność polskiej rodziny siatkarskiej, że trzeba szukać tego, co łączy, a nie dzieli, że trzeba pracować razem, że trzeba czasem skasować własne ambicje, nawet jeżeli są może i uzasadnione, że trzeba po prostu grać w zespole. Właśnie dlatego rezygnuję z kandydowania na prezesa - zaznaczył wówczas Czarnecki.
W walce o fotel prezesa było jeszcze pięciu kandydatów. Poza Świderskim, który jest utytułowanym siatkarzem, a w ostatnich latach z powodzeniem działał jak prezes Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle, byli to: Andrzej Lemek, działający w obecnym zarządzie Tomasz Paluch, prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki i były reprezentant kraju Witold Roman. Wszyscy jednak tuż przed głosowaniem zrezygnowali z kandydowania.
Kadencja nowego szefa PZPS będzie obowiązywała do 2025 roku.