"Jak były kanclerz Niemiec może upaść tak nisko i świętować razem z Rosjanami, którzy zabijają nas, Ukraińców" - powiedział portalowi dziennika "Bild" były bokserski mistrz świata Wołodymyr Kliczko, komentując informację o obecności Gerharda Schroedera na przyjęciu w rosyjskiej ambasadzie. "Uważam to za obrzydliwe"- dodał.
We wtorek w ambasadzie Rosji w Berlinie odbyło się przyjęcie z okazji rocznicy zwycięstwa Związku Radzieckiego nad Niemcami w maju 1945 r.
Wśród gości byli niemieccy politycy, m.in. były kanclerz Gerhard Schroeder i jego żona So-yeon Schroeder-Kim, politycy AfD Alexander Gauland i Tino Chrupalla, Klaus Ernst z Partii Lewicy oraz były sekretarz generalny SED (Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec rządząca w NRD) Egon Krenz - poinformowała gazeta "Berliner Zeitung".
Wołodymyr Kliczko, brat mera Kijowa Witalija Kliczki, komentując tę informację w rozmowie z "Bildem" powiedział, że swoją wizytą w ambasadzie rosyjskiej "Gerhard Schroeder pokazuje, że osobiście popiera zbrodniczą wojnę przeciwko Ukrainie".
Zdaniem Kliczki Schroeder narusza w ten sposób wszystkie wartości, za którymi opowiadają się Niemcy i Zachód. "Jak były kanclerz Niemiec może upaść tak nisko i świętować razem z Rosjanami, którzy zabijają nas, Ukraińców, którzy niszczą naszą infrastrukturę, którzy chcą nas unicestwić?".
"Uważam to po prostu za obrzydliwe" - stwierdził Kliczko.
Zapytany o to przez "Bild" były kanclerz Niemiec nie chciał komentować ani motywów swojego udziału w przyjęciu, ani krytyki.
Komentarza odmówił także niemiecki rząd. "Nie ma powodu, aby to komentować" - powiedział rzecznik rządu Steffen Hebestreit, cytowany przez "Bild".