287 członków brytyjskiego parlamentu zostało ukaranych przez Moskwę sankcjami za rzekome szerzenie rusofobii. Rosja grozi uderzeniem w cele militarne w Wielkiej Brytanii i oskarża Londyn o prowokowanie Ukrainy do przeprowadzania ataków na terytorium Rosji.
Powodem są słowa brytyjskiego ministra sił zbrojnych Jamesa Heappeya. Stwierdził on w wywiadzie, że ukraińskie ataki na strategiczne cele położone w Rosji - czyli na jej terytorium - są usprawiedliwione. Nie widzi też nic złego, jeśli w takiej interwencji użyta zostanie broń, jaką Ukraina otrzymała od Wielkiej Brytanii. W odpowiedzi na te słowa, rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa zasugerowała, że Rosja może w odwecie zaatakować bazy NATO na Wyspach i, jak to określiła, ośrodki decyzyjne, w których mogą w Ukrainie przebywać zachodni doradcy.
Rosyjski atak na terytorium Wielkiej Brytanii natychmiast uruchomiłby artykuł 5. Paktu Północnoatlantyckiego, który mówi o tym, że atak na jakikolwiek kraj NATO jest atakiem na cały sojusz. Co ciekawe, w tym samym wywiadzie minister Heappey zapowiedział także, że brytyjscy żołnierze wznowią szkolenia militarne w Ukrainie, jak tylko na wschodzie kraju ustaną działania wojenne.
Szefowa brytyjskiej dyplomacji Liz Truss jeszcze dziś ma wezwać NOTO do przekazania samolotów Ukrainie, a istotną zmianą brytyjskiego stanowiska jest to, że mogłyby to być zachodnie samoloty, które znajdują się na wyposażeniu krajów członkowskich sojuszu. Czyli nie o MiG-i już tylko chodzi. Jak zauważają komentatorzy, w kategoriach strategii sojuszu, byłoby to przekroczeniem pewnego Rubikonu w zachodnim myśleniu o wojnie w Ukrainie.
Samolot wyprodukowany w kraju członkowskim NATO na wyposażeniu ukraińskiego lotnictwa - czyli broń ofensywna - z pewnością byłby postrzegany przez Moskwę jak eskalacja konfliktu, co mogłoby się spotkać z trudną do określenia reakcją. Jak zauważają obserwatorzy, sojusz nie ma już złudzeń. Dostrzega bezpośredni związek między zbrojeniem Ukrainy, a obroną samego Paktu Północnoatlantyckiego, a przez to całej Europy. Zresztą obecny poziom dozbrajania armii ukraińskiej doprowadził do sytuacji, w której już mamy do czynienia z konfliktem między militarną machiną Zachodu a rosyjską armią.
Skupia się na nim w dzisiejszej analizie brytyjskie ministerstwo obrony. Z najnowszego raportu wynika, że Ukraina zachowuje kontrolę nad większością swojej przestrzeni powietrznej. Rosji nie udało się także zneutralizować jej obrony przeciwlotniczej. Loty agresora w tej sytuacji są ryzykowne. W tym kontekście wzmocnienie Ukrainy samolotami ma jeszcze większy sens.
Działania wojenne toczą się tylko na wschodzie i południu kraju. Niepokojące są natomiast informacje nadchodzące z Naddniestrza, separatystycznej rosyjskojęzycznej części Mołdawii, gdzie coraz częściej dochodzi do prowokacji, które mają na celu skłonienie Rosjan do dalszego budowania mostu lądowego wzdłuż brzegów Morza Czarnego. Na pewno dobrą informacją w tym kontekście jest zapowiedź wysłania do Ukrainy brytyjskich pocisków typu Brimstone, które naprowadzane są laserem. Mają zasięg do 11 kilometrów i mają dotrzeć na miejsce do 10 maja.