Samir Kantar, uważany za jednego z dowódców libańskiego ruchu szyickiego Hezbollah, zginął w ataku przeprowadzonym przez izraelskie lotnictwo na przedmieściach syryjskiego Damaszku - podała telewizja Al-Manar. Według niej, dwa izraelskie samoloty wojskowe w nocy naruszyły syryjską przestrzeń powietrzną i wystrzeliły cztery rakiety dalekiego zasięgu, niszcząc budynek mieszkalny w dzielnicy Dżamarana. Zginęło dziewięć osób, w tym Kantar.
Stacja telewizyjna pokazała ujęcia gruzów kompletnie zniszczonego budynku, który był - według niej - celem ataku.
Brat Kantara, Bassam, na Facebooku potwierdził jego "męczeńską śmierć". Także zbrojne ugrupowania działające w Syrii pod egidą syryjskiej armii poinformowało o tym fakcie w mediach społecznościowych.
Anonimowy przedstawiciel izraelskiego rządu, na którego powołuje się agencja Reutera, wyraził zadowolenie ze skutecznego ataku na Kantara, ale nie potwierdził doniesień o odpowiedzialności Izraela za ten incydent. Także syryjska telewizja państwowa, powołując się na źródła we władzach, przekazała, że Kantar zginął w nocy w "ataku terrorystycznym" w jednej z dzielnic Damaszku.
Jak pisze agencja AP, Kantar jest najważniejszym bojownikiem Hezbollahu zabitym od ubiegłego roku.
W 1979 r. 16-letni wówczas Samir Kantar wraz z trzema innymi Libańczykami przeprowadził atak w mieście Naharija na północnym zachodzie Izraela. Zabił trzy osoby, w tym policjanta oraz innego mężczyznę i jego czteroletnią córkę. Został skazany na potrójne dożywocie i trafił do izraelskiego więzienia.
W 2008 r. wraz z czterema bojownikami Hezbollahu został uwolniony w zamian za wydanie przez szyicki ruch ciał dwóch izraelskich żołnierzy, schwytanych dwa lata wcześniej. W Libanie był witany jak bohater. Od tego czasu niewiele wiadomo o jego działalności, jednak uważa się, że przyłączył się do Hezbollahu i został jednym z jego dowódców.
(mn)