Żadna partia na Wyspach nie uzyskała samodzielnej większości! To szok dla konserwatystów. Według pierwszych, sondażowych wyników wyborów parlamentarnych, partia Theresy May uzyskała 314 miejsc w Izbie Gmin, a Partia Pracy - 266.
Rządząca Partia Konserwatywna wygrała czwartkowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii, ale nie uzyskała niezbędnej do samodzielnego rządzenia większości mandatów w Izbie Gmin - wynika z exit poll przygotowanego dla telewizji BBC, ITV i Sky News.
Według opublikowanego tuż po zamknięciu komisji wyborczych badania, torysi mogą liczyć na 314 mandatów w nowym parlamencie (o 17 mniej niż w 2015 roku i w momencie ogłoszenia wyborów), a główna opozycyjna Partia Pracy na 266 (o 34 więcej niż w 2015 roku i 37 więcej niż w momencie ogłoszenia wyborów). UK #GE2017 exit poll projects:Conservative 314Labour 266SNP 34Lib Dem 14Plaid 3 Green 1UKIP 0Other 18https://t.co/eXyXVSvVsB pic.twitter.com/dmG5fzFBOD
Na trzecim miejscu znalazła się Szkocka Partia Narodowa z 34 posłami (o 22 mniej niż w 2015 roku i 20 mniej niż w momencie ogłoszenia wyborów), a na czwartym Liberalni Demokraci z 14 mandatami (o 6 więcej niż w 2015 roku i o 5 więcej niż w momencie ogłoszenia wyborów).
Jeśli wyniki exit poll potwierdzą się, żadna z partii nie uzyskała samodzielnej większości i najbardziej prawdopodobnym wydaje się być próba stworzenia mniejszościowego rządu Partii Konserwatywnej. Trzy największe opozycyjne ugrupowania - Partia Pracy, Szkocka Partia Narodowa i Liberalni Demokraci - łącznie mogą liczyć na 312 mandatów, o 14 mniej od większości 326 mandatów.
W obliczu poważnych strat Szkockiej Partii Narodowej, pod znakiem zapytania mogą stanąć także dalsze dyskusje dotyczące szkockiej niepodległości.
W momencie ogłaszania wyborów w połowie kwietnia br., Partia Konserwatywna dysponowała 331 posłami i samodzielną większością 17 mandatów.
Te wyniki wskazują na polityczną niestabilność, która praktycznie uniemożliwi ustalenie jednoznacznej pozycji rządu dotyczącego Brexitu, a lider Partii Konserwatywnej będzie narażony na porażki w przypadku sprzeciwu któregokolwiek ze swoich posłów - analizował w rozmowie z PAP Tony Travers z London School of Economics and Political Science.
Prof. Patrick Dunleavy z LSE wtórował mu, że "o ile jednak nie dojdzie do potężnego sprzeciwu wewnątrz partii, Theresa May nadal dostanie szansę stworzenia nowego rządu".
Mając zaledwie 314 mandatów i nie będąc w stanie stworzyć samodzielnej większości, ostatnią rzeczą, której potrzebują jest zmiana premiera. W pierwszej kolejności May będzie musiała negocjować z ośmioma unionistami z Irlandii Północnej, którzy według obecnych wyników byliby niezbędni, żeby przetrwać głosowanie o wotum zaufania - ale wciąż za mało, żeby proponować własną legislację - tłumaczył.
Dunleavy dodał, że exit poll wskazuje na to, że proponowana przez szefową rządu twarda retoryka wobec negocjacji ws. wyjścia z Unii Europejskiej "kompletnie zawiodła" i nowe wyniki na nowo otwierają dyskusję dotyczące tego, w jaki sposób miałoby przebiegać opuszczenie wspólnoty.
Jak jednak ocenił, "nie wydaje się, żeby kwestionowało to sam Brexit - a jedynie otwierało drogę do przeprowadzenia go miękką drogą", co pozwoliłoby na ponowne przemyślenie m.in. członkostwa Wielkiej Brytanii we wspólnym rynku UE.
Brytyjczycy wybierali w czwartek 650 posłów na pięcioletnią kadencję Izby Gmin. Oficjalne liczenie głosów rozpoczęło się od razu po zamknięciu lokali wyborczych o 22.00 czasu lokalnego (23.00 czasu polskiego).
Pełne wyniki będą znane w piątek rano.
(mal)