Polacy jak na razie bardzo ostrożnie podchodzą do rezerwowania wyjazdów wakacyjnych. Wyraźnie czekają na jakiekolwiek sygnały, że tego lata – tak samo jak rok temu – dojdzie do spadku zachorowań - pisze "Rzeczpospolita".
Dziennik zwraca uwagę, że - przynajmniej w tym sezonie - "podstawowym dokumentem, umożliwiającym zagraniczne wakacje, będzie zaświadczenie o negatywnym teście na koronawirusa".
"Biura podróży kuszą najrozmaitszymi ofertami. Proponują niewielkie zaliczki na wakacje i możliwość bezkosztowej zmiany terminu wylotu. W ten sposób, wydając kilkaset złotych na 10-15 proc. zaliczki, można zarezerwować sobie wakacje po interesujących cenach. Coraz więcej jest opcji dodatkowych ubezpieczeń, w tym takich, które umożliwiają bezkosztową rezygnację z podróży dosłownie w ostatniej chwili" - czytamy.
Jak podkreśla gazeta, "widać wyraźnie, że turyści poszukują na wakacje krajów, które ułatwiały dostanie się do nich, oferując np. testy antycovidowe na lotnisku przylotowym".
"Tak jest w Turcji i Egipcie. Bądź biura podróży rekompensowały turystom ich koszt lub też zapowiedziały podjęcie środków maksymalizujących bezpieczeństwo turystów - np. priorytetowe szczepienia personelu obsługującego branżę turystyczną, jak jest to w Grecji, lub możliwe zwolnienie turystów z obowiązkowych testów, jeśli podróżują oni z biurami podróży. Tak było w wypadku Tunezji" - mówi prezes Travelplanet.pl Radosław Damasiewicz, cytowany w artykule.
To dlatego - wyjaśnia "Rz" - nie zaskakuje "odległe miejsce w rankingu najpopularniejszych kierunków wakacyjnych tak lubianej przez Polaków Bułgarii (3,7 proc.), z której nie popłynęły na razie podobne, silne komunikaty".