Główna rumuńska siła opozycyjna - Partia Narodowo-Liberalna (PNL) - zwyciężyła w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego, zdobywając 27,9 proc. głosów - pokazują wstępne wyniki.
Na drugim miejscu znalazła się rządząca Partia Socjaldemokratyczna (PSD) z wynikiem 24,9 proc.
Trzecie miejsce - 18,1 proc. - zajęła koalicja centroprawicowego Związku Zbawienia Rumunii i partii Plus.
W PE znajdą się też przedstawiciele socjalliberalnej partii PRO Rumunia (6,7 proc.), partii mniejszości węgierskiej - Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii (6,5 proc.) oraz Partii Ruchu Ludowego (5,3 proc).
Rumunia ma 32 mandaty w PE.
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis, który jest w ostrym konflikcie z lewicowym rządem, komentując wstępne wyniki wyborów, powiedział, że socjaldemokraci "przegrali", a rząd "musi odejść".
Premier Viorica Dancila podkreśliła, że nie ustąpi z urzędu i zapewniła, że "Rumuni ufają obecnemu rządowi". "To były wybory unijne, a nie krajowe" - dodała.
Szef PNL Ludovic Orban zapowiadał wcześniej, że w przypadku zwycięstwa jego ugrupowania w wyborach do PE, PNL będzie chciała obalić rząd. Wskazał, że opozycyjne ugrupowania w parlamencie do końca czerwca zgłoszą wniosek o wotum nieufności wobec gabinetu Dancili.
PSD od wielu miesięcy jest oskarżana przez opozycję, a także przez prezydenta Iohannisa o utrudnianie walki z korupcją wśród polityków i urzędników państwowych. Rząd znalazł się pod ostrzałem krytyki w połowie 2018 roku, gdy została znowelizowana ustawa antykorupcyjna, co spotkało się z oburzeniem sędziów, prokuratorów, opozycji oraz Rady Europy. Zdaniem przeciwników zmian nowe prawo ma utrudnić ściganie polityków za przestępstwa korupcyjne, na czym najbardziej mógłby skorzystać lider socjaldemokratów Liviu Dragnea.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans wysłał w tym miesiącu do władz Rumunii list, w którym ostrzegł, że KE rozpocznie wobec tego kraju postępowania dotyczące praworządności, jeśli Bukareszt nie rozwiąże problemów w tej sferze.