"Okładali mnie pałkami", "Przez trzy dni nie dali mi nic do jedzenia", "Rozebrali do naga, obok byli nadzy mężczyźni, których torturowali" - coraz więcej takich dramatycznych relacji napływa z Białorusi.

REKLAMA

Korespondent "Guardiana" rozmawiał z kilkoma osobami, które zostały już wypuszczone z białoruskich aresztów. Ich relacje są wstrząsające. Zatrzymani mówią o nieustannym biciu, o umieszczeniu 55 kobiet w dwuosobowej celi. W mediach społecznościowych pojawiają się też nagrania, na których słychać rozpaczliwe krzyki dochodzące z aresztów.

[SOUND ON] "It feels like we live in Middle Ages." Here is audio recorded last night near the Minsk detention center where hundreds/thousands are being kept, indoor and outdoor. You can hear screams and moans from beatings. pic.twitter.com/flb4CjdyDY

franakviacorka13 sierpnia 2020

"Okładali nas pałkami po całym ciele, potem uderzali pięściami"

31-letni budowlaniec z Mińska, który prosi o zachowanie anonimowości, mówi, że został aresztowany w niedzielę wieczorem, gdy filmował przejazd milicyjnej kolumny. Przewieziono go do centrum zatrzymań na przedmieściach białoruskiej stolicy. Trafił do czteroosobowej celi, w której było 21 osób. Przetrzymywano go tam dwa dni.

Dostawał tylko wodę, nie dano mu nic do jedzenia. Relacjonuje, że słyszał dochodzące z korytarza wrzaski bitych ludzi.

Kazano mu ostatecznie podpisać dokument, na którym sfałszowano dzień i miejsce jego zatrzymania. Wezwali mnie do wyjścia. Wtedy na korytarzu zamaskowani milicjanci kazali nam się położyć na podłodze. Zaczęli nas bić. Okładali nas pałkami po całym ciele. Potem uderzali pięściami. "Mam nadzieję, że odechciało ci się rewolucji" - powiedział jeden z nich, a potem wyrzucili mnie za drzwi aresztu, w środku nocy - opowiada mężczyzna.

"Kazali nam zamknąć oczy. Pamiętam tylko dźwięk uderzeń"

Podobną historię relacjonuje Kristina, konsultantka z Mińska. Razem z mężem została aresztowana w poniedziałek. Para szukała swojego syna, który został zatrzymany przez uzbrojonych mężczyzn.

Kristina trafiła do centrum zatrzymań. Opisuje, że razem z innymi 10 kobietami została zmuszona, by rozebrać się do naga przed kamerami. Potem zabrano je do pokoju, w którym 10 nagich mężczyzn klęczało na podłodze i było torturowanych. Nie wiem, czy byli bici pasami czy pałkami. Kazali nam zamknąć oczy. Pamiętam tylko dźwięk uderzeń i siniaki na plecach tych mężczyzn - opowiada.

Jak dodaje, wiele z tych zatrzymanych osób to rodzice, którzy szukali swoich dzieci. Opowiada też, że wśród zatrzymanych była 17-latka. Razem z nią aresztowano jej rodziców. Widziała, jak biją jej ojca - dodaje Kristina.

Jak mówi, razem z 54 innymi osobami przetrzymywano ją w dwuosobowej celi. Niektóre z kobiet były poważnie chore, miały np. cukrzycę.

Kristina została wypuszczona w czwartek. Jej mąż nadal pozostaje w areszcie. Nie było w nich nic ludzkiego. Nawet zwierzęta tak się nie zachowują - tak opowiada o tym, jak była traktowana w ośrodku.

Igor Rogow, rosyjski aktywista pozarządowej organizacji Otwarta Rosja, został aresztowany w niedzielę. W areszcie spędził niecałą dobę. Opowiada, że był nieustannie bity. Tortury nasilały się, gdy prosił o kontakt z rosyjską ambasadą. Cały czas boli mnie głowa, słyszę dzwonienie w uszach, mam wstrząs mózgu, kuleję, mam siniaki na cały ciele - opisuje Rogow.