We wtorek wczesnym rankiem na przedmieściach Doniecka widać było kolumny pojazdów wojskowych, w tym czołgów i transporterów opancerzonych - informuje agencja Reutera. Jej reporter informuje m.in. o czołgach przy jednym z wjazdów do miasta.
Na pojazdach nie widać było oznaczeń, ale maszyny pojawiły się kilka godzin po tym, gdy prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w poniedziałek dekret o uznaniu niepodległości tzw. republik ludowych - Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL), powołanych przez prorosyjskich separatystów w ukraińskim Donbasie, i zdecydował o wysłaniu na ich teren rosyjskich wojsk, w charakterze "sił pokojowych" - zauważa Reuters.
Agencja dodaje, że jej reporterzy nie widzieli czołgów na ulicach Doniecka w ostatnich dniach.
W kolumnach, oprócz czołgów, widoczne były też transportery opancerzone i ciężarówki. O ruchach wojsk w Donbasie informowały wcześniej również media rosyjskie.
Uznanie niepodległości republik w Donbasie nie wpływa na "gotowość Rosji do rozmów" z USA - oświadczyła we wtorek rano rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Świat szykuje się jednak na najgorsze, bo - jak stwierdził w niedawnym wywiadzie dla RMF FM były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko - Putin mówi jedno a robi drugie.
I jakby na potwierdzenie tych słów, Reuters opublikował na Twitterze film, na którym - jak napisano - widać czołgi i inny sprzęt wojskowy na obrzeżach Doniecka.
A @Reuters witness saw tanks and other military hardware on the outskirts of Donetsk, the capital of one of two breakaway regions of eastern Ukraine, after Russian President Vladimir Putin recognized them as independent https://t.co/CfsYwia0bM pic.twitter.com/60YcnUyGvs
Reuters22 lutego 2022
"Nasze stanowisko jest takie jak wcześniej. Jesteśmy gotowi do rozmów, zawsze popieramy dyplomację" - powiedziała we wtorek Maria Zacharowa na kanale Sołowiow Live w YouTube. Odniosła się w ten sposób do zapowiadanych na ten tydzień rozmów szefów dyplomacji USA i Rosji, Antony'ego Blinkena i Siergieja Ławrowa.
Zacharowa wskazała, że w decyzji o uznaniu separatystycznych republik "nie było emocji", a Moskwa uznała, że porozumienia mińskie w sprawie uregulowania konfliktu w ukraińskim Donbasie przestały być dla Kijowa aktualne.
TU ZNAJDZIESZ INFORMACJE NA ŻYWO Z UKRAINY
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział we wtorek, że nie może potwierdzić doniesień o wprowadzeniu na teren tzw. republik ludowych w Donbasie sił rosyjskich. "Nic mi o tym nie wiadomo" - powiedział Pieskow.
Agencja TASS, która przekazała jego wypowiedź, określa te siły jako "pokojowe".
Pieskow dodał, że decyzja o wprowadzeniu wojsk będzie podejmowana w zależności od sytuacji i w przypadku, gdy zaapelują o to liderzy "republik ludowych".
Komentując ewentualność oficjalnego wprowadzenia sił rosyjskich do Donbasu, przedstawiciel Białego Domu powiedział w nocy z poniedziałku na wtorek, że nie jest to "nowy krok", ale "bardziej otwarte przedstawienie sytuacji, która już w istocie istniała".
Rosja, która wspierała separatystów od początku kryzysu ukraińskiego, stale zaprzeczała, by w Donbasie były obecne jej wojska.
Rosja uzyskała prawo do budowy baz wojskowych w dwóch separatystycznych regionach Ukrainy na mocy umów podpisanych przez prezydenta Władimira Putina z ich przywódcami - poinformowała we wtorek agencja Reutera.
Umowy, które prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w poniedziałek z liderami tzw. republik ludowych - Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL) przewidują wspólną ochronę granic i wykorzystanie infrastruktury wojskowej i baz wojskowych - wynika z dokumentów.
Na mocy dwóch identycznych traktatów o przyjaźni, przedłożonych przez Putina rosyjskiemu parlamentowi do ratyfikacji, Rosja ma prawo budować bazy w separatystycznych regionach, a one - zgodnie z porozumieniem - mogą zrobić to samo w Rosji.
Rosja, DRL i ŁRL planują "współpracować w zakresie obrony suwerenności i integralności terytorialnej", wspólnie podejmować działania w celu usunięcia zagrożeń dla pokoju i w celu przeciwdziałania aktom agresji przeciwko nim "ze strony wszelkiego państwa bądź grupy państw". Strony umów mogą też okazywać sobie wszelką pomoc, w tym militarną.
Umowy przewidują też zawarcie odrębnego traktatu o granicach i umów o współpracy wojskowej. Zawarte są na 10 lat z możliwością automatycznego przedłużenia.
Nie ma mowy o tworzeniu rosyjskich baz wojskowych na terytorium republik Donieckiej i Ługańskiej - przekonuje z kolei rosyjskie MSZ.
Resort dyplomacji w Moskwie tłumaczy, że "zgodnie z umowami o przyjaźni Rosja jest gotowa zapewnić bezpieczeństwo tym podmiotom".
W poniedziałek wieczorem prezydent Rosji Władimir Putin wydał dekret o uznaniu niepodległości tzw. republik ludowych - Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL), powołanych przez prorosyjskich separatystów w Donbasie i z ich liderami podpisał porozumienia o przyjaźni i współpracy. Według mediów Putin polecił następnie wprowadzenie do Donbasu rosyjskich wojsk.
"Uznanie przez Rosję samozwańczych republik może oznaczać jednostronne wyjście Moskwy z porozumień mińskich w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie" - powiedział w nocy z poniedziałku na wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
W opublikowanej w nocy odezwie do narodu Zełenski oświadczył, że Kijów kwalifikuje uznanie przez Rosję niepodległości tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej jako naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej państwa ukraińskiego.