Rosyjski jeniec zeznał, że jego oddział miał rozkaz zajęcia Charkowa w trzy dni, przy czym żołnierzom zezwolono na zabijanie ludności cywilnej. Nagranie z jego przesłuchania opublikowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
Jak tłumaczył - miał być w składzie sił pokojowych, które miały wyzwolić Ukrainę od nazizmu. Przed inwazją jego oddział otrzymał też jasne zadania.
Mieliśmy rozkaz zająć miasto, zająć wszystkie najważniejsze drogi i zamknąć cywilne wyjazdy. Dano nam zezwolenie na otwieranie ognia do ludności cywilnej i do wszystkich mieszkańców - oznajmił żołnierz.
The city of #Izyum in the #Kharkiv region lies in ruins pic.twitter.com/OWFs2pcfXQ
nexta_tv9 marca 2022
Według relacji żołnierza po zajęciu Charkowa jego oddział miał zajmować kolejne miejscowości.
Jak pisze agencja UNIAN, "blitzkrieg" się nie udał i oddział żołnierza zginął z wyjątkiem jego i jeszcze jednego kolegi. Obaj się poddali.
Z kolei BBC, powołując się na szefa administracji obwodowej Ołeha Syniehubowa, poinformowała, że rosyjska baza w pobliżu miasta Dergacze w obwodzie charkowskim na wschodzie Ukrainy została rozbita przez siły ukraińskie.
Jak oznajmił Syniehubow, ukraińska piechota wraz z jednostkami Gwardii Narodowej i obrony terytorialnej przypuściła kontrnatarcie na pozycje rosyjskiej artylerii, skąd systematycznie ostrzeliwano okolice Charkowa.
Według niego uciekający rosyjscy żołnierze pozostawili sprzęt wojskowy i broń.