Spłata przez Rosję zobowiązań w rublu będzie stanowić złamanie warunków umów regulujących zadłużenia kraju na międzynarodowych rynkach finansowych i spowoduje sytuację określaną jako techniczne bankructwo - informują eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Najbliższa płatność przypada dziś - czyli w środę.
- Na RMF24 codziennie relacjonujemy dla Was wydarzenia w Ukrainie, reakcje światowych przywódców. Śledź z nami najważniejsze informacje>>>
W środę 16 marca rosyjski rząd powinien się wywiązać z płatności odsetkowych. Choć teoretycznie posiada środki denominowane w euro i dolarach, z uwagi na zachodnie sankcje nie może ich wykorzystać.
Łączna kwota zobowiązań Rosji z tytułu kuponów od obligacji rządu sięga 107 mln dolarów. Minister finansów Rosji Anton Siluanov zadeklarował, że w obliczu europejskich sankcji kwota zostanie wypłacona w rublach.
"Spłata przez Rosję zobowiązań w rublu będzie stanowić złamanie warunków umów regulujących zadłużenia kraju na międzynarodowych rynkach finansowych i spowoduje sytuację określaną jako techniczne bankructwo. To prawdopodobnie nie jedyna emisja obligacji, w przypadku której dojdzie do złamania umowy - kolejne płatności przypadają na 31 marca (359 mln USD) oraz 4 kwietnia (2 mld USD)" - podkreślił zastępca kierownika zespołu makroekonomii PIE Jakub Rybacki.
Technicznym bankructwem określa się sytuację, w której gospodarka nie realizuje płatności odsetkowych pomimo posiadania środków, które są w stanie obsługiwać krajowe zadłużenie.
"Rząd rosyjski teoretycznie posiada płynne aktywa denominowane w głównych walutach zagranicznych (euro i dolary), jednak z uwagi na zachodnie sankcje ich wykorzystanie jest niemożliwe. Najważniejszą konsekwencją tej sytuacji dla Rosji będzie całkowita utrata zaufania rynków finansowych, która prawdopodobnie wywoła kolejną falę odpływu kapitału z Rosji tłumaczy analityczka zespołu makroekonomii PIE Aleksandra Beśka.
Kolejnym efektem będzie dalsze osłabienie rubla - dodaje. "Wzrosną również koszty finansowania rosyjskich przedsiębiorstw, co długofalowo przyczyni się do bankructw słabszych podmiotów i zwiększy ryzyko recesji gospodarczej".
Poprzednia taka sytuacja miała miejsce w 1998 r., kiedy władze rosyjskie ogłosiły częściową niewypłacalność.
Jak podkreślono w analizie, techniczne bankructwo nie oznacza, że Rosja przestanie wypłacać świadczenia emerytalne czy wynagrodzenia dla sektora publicznego - państwo będzie dalej w stanie regulować zobowiązania w krajowej walucie. Wierzyciele Rosji prawdopodobnie rozpoczną postępowanie w sądzie arbitrażowym, co może prowadzić do zajęcia zamrożonych aktywów zagranicznych Rosji, ale będzie to proces długotrwały.
Przykładem państwa, które techniczne zbankrutowało, jest Grecja. Zadłużenie po kryzysie finansowym przekroczyło 150 proc. PKB - przypomina PIE.
Grecja zaczęła mieć problem z obsługą długu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Unia Europejska udzieliły krajowi pomocy finansowej, jednak była ona uzależniona od szeregu reform. Grecki rząd był zmuszony ciąć wydatki i zwiększyć wpływy do budżetu. To spowodowało silne skurczenie się gospodarki i ogromny wzrost bezrobocia. Grecja do dziś mierzy się z konsekwencjami tych problemów - bezrobocie wciąż sięga 13 proc., kraj osiąga zdecydowanie słabszy wzrost gospodarczy niż inne państwa UE. W podobnej sytuacji może znaleźć się rosyjska gospodarka - oceniają analitycy.
Poza Europą, problemy z niewypłacalnością systematycznie uderzają w Argentynę. Kraj ten zbankrutował łącznie 10 razy w swojej historii, z czego dwa razy w ostatnich 10 latach. Wraz z niską wiarygodnością kredytową, Argentyna zaczęła mierzyć się z systematyczną dewaluacją peso. Ta przyczyniła się do wzrostu inflacja w okolice 50 proc., słabego wzrostu gospodarczego oraz wysokiego bezrobocia. Dodatkowo Argentyńczycy zaczęli uciekać z formalnego systemu bankowego - w kraju rozwinęło się m.in. przetrzymywanie oszczędności w kryptowalutach - zauważyli analitycy.