Pod Charkowem jest źle i nikt tego nie próbuje ukryć. Chociaż siły Ukrainy przewidywały, że Rosjanie uderzą na północy kraju, okupant z impetem przedarł się przez umocnienia obrońców. "Sytuacja jest na krawędzi" - przyznaje w rozmowie z "New York Times" szef wywiadu wojskowego (HUR) gen. Kyryło Budanow.

REKLAMA

Perspektywy militarne Ukrainy słabną. Kijów boryka się z krytycznymi brakami broni, zwłaszcza amunicji artyleryjskiej. Amerykańska pomoc dopiero zaczęła docierać na front. Szczątkowo. Rosjanie mają także miażdżącą przewagę liczebną. W rozmowie z NYT szef ukraińskiego wywiadu podkreśla, że celem Rosjan jest maksymalne rozciągnięcie linii obrońców. Z bunkra pod Charkowem Kyryło Budanow relacjonuje - Nasze siły są tu, albo w Czasiw Jarze. Budanow odnosi się do twierdzy znajdującej się 200 km dalej na południe. Forteca Czasiw Jar chroni kierunek na Kramatorsk. Rosjanie wściekle atakują tam od tygodni.

Szef HUR mówi, że Ukraina nie ma już rezerw. W momencie, gdy Rosjanie zaatakowali pod Charkowem w ubiegły piątek, na kierunek charkowski Ukraina rzuciła wszystko, co jej zostało. Wojskowy ocenia, że siły Kijowa będą w stanie ustabilizować front "w ciągu kilku dni". To pozytywna wiadomość, tylko w pewnym sensie. Oznacza bowiem, że mimo wielotygodniowych przygotowań, Ukraińcy zostali zaskoczeni przez rosyjską nawałę, linie obrony nie wytrzymały pierwszego impetu, a "stabilizacja" będzie wiązała się z wykorzystaniem niemal całego potencjału wojskowego.

Tymczasem Kyryło Budanow ostrzega: Rosjanie prawdopodobnie zaatakują na innym odcinku - w obwodzie sumskim.

Rosjanie chcą utworzyć strefę buforową

Kilkunastotysięczne miasteczko Wołczańsk znajduje się tuż przy granicy z Rosją i zaledwie 45 km na północny wschód od Charkowa. Rosjanie zdobyli osadę na początku inwazji w 2022 roku i stracili ją w wyniku późniejszej ukraińskiej kontrofensywy. Przedzielone na pół rzeką Wołczą miasto stało się ponownie teatrem brutalnych starć.

Jak informuje amerykański Instytut Badań nad Wojną, prawdopodobnym celem rosyjskiej ofensywy jest utworzenie przygranicznej strefy buforowej. Kremlowscy urzędnicy często podkreślali konieczność stworzenia "zdemilitaryzowanej strefy" na okupowanej Ukrainie, by uchronić terytorium Rosji przed ewentualnym kontratakiem ukraińskim.

Niestety okupanci mają ułatwione zadanie. Nie brakuje głosów, że system ukraińskich fortyfikacji pod Charkowem został przygotowany według błędnych założeń. Linii nie utworzono wzdłuż granicy, przez co Rosjanie mogli błyskawicznie zdobyć teren. Raporty z terenu walk świadczą o tym, że ukraińskie fortyfikacje utworzone są w głębi obwodu, tworząc kilkupoziomowy system obrony.

W rejonie Wołczańska pojawiły się rosyjskie brygady pancerne, ale główne spustoszenie sieją bomby, które - jak mówi ukraiński wojskowy cytowany przez NYT - spadają w liczbie "od pięciu do siedmiu co trzy minuty".

Ewakuacja z miasta jest utrudniona. Rosjanie trzymają drogi pod kontrolą ogniową. "Piekło" - mówią mieszkańcy, którzy żyją w stanie nieustającej wojny od 2022 roku.

Rosjanie idą szybko. W obwodzie charkowskim zdobyli już kilka wsi, prawie bez walki. Jedyną w miarę pozytywną wiadomością, dotyczącą tego, co dzieje się w rejonie charkowskim, jest ta, że sama stolica obwodu prawdopodobnie nie stanie się celem rosyjskiego ataku. Siły, które Moskwa zgromadziła w regionie, są niewystarczające, a działania Rosjan - polegające na niszczeniu kluczowych przepraw przez Wołczę - sugerują, że okupanci nie zdobędą się na wejście w głąb obwodu. Jak informują jednak ukraińscy wojskowi - po stronie wroga spodziewane są posiłki.

Zagrożenie dla Charkowa

Poza potwierdzonymi sukcesami taktycznymi Rosjan pod Charkowem, wiadomo również o zmasowanych atakach z powietrza na drugie co do wielkości miasto Ukrainy. Tylko we wtorek rosyjskie drony i rakiety uderzyły na centrum Charkowa, raniąc 16 osób, w tym dwójkę dzieci. Charków znajdował się pod ostrzałem od początku trwania rosyjskiej inwazji na pełną skalę, ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy ataki na miasto zintensyfikowały się. Jeżeli Rosjanie nie zostaną zatrzymani, Charków może znaleźć się w zasięgu ich artylerii.

Budanow odmawia przyznania, że Rosjanie poczynili znaczące sukcesy taktyczne. Tłumaczy, i trudno odmówić mu słuszności - na wojnie sytuacja zmienia się bardzo szybko. Francuskie RFI zaznacza, że mimo długich przygotowań do operacji na północy kraju, reakcja Ukrainy na rosyjski atak była "chaotyczna". Może o tym świadczyć choćby fakt, że niemal tuż po rozpoczęciu przez Rosjan ofensywy i po pojawieniu się pierwszych raportów o postępujących wojskach Moskwy, ukraińska armia poinformowała o zmianie na stanowisku dowódcy obrony obwodu charkowskiego.

Generała Jurija Hałuszkina, zastąpił generał Mychajło Drapatyj, zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy. Hałuszkin dowodził w obwodzie charkowskim zaledwie od początku kwietnia.