Strzelanina między rosyjskimi żołnierzami a najemnikami Wagnera. Doszło do niej na Ukrainie. Sztab Generalny w Kijowie informuje o ofiarach śmiertelnych.

REKLAMA

Do strzelaniny między rosyjskimi wojskowymi i najemnikami z Grupy Wagnera doszło w Stanicy Ługańskiej, w okupowanej części ukraińskiego obwodu ługańskiego.

"Doszło do bójki między wojskowymi sił zbrojnych Rosji i najemnikami z Grupy Wagnera, która przerodziła się w strzelaninę. W wyniku starcia są zabici po obu stronach" - poinformował w niedzielę ukraiński Sztab Generalny.

W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku sztab wyraził przekonanie, że wojskowi regularnej armii Rosji i najemnicy "próbują szukać winnego" braku sukcesów na froncie i "przerzucają na siebie odpowiedzialność" za błędy i poniesione w walkach straty.

Grupa Wagnera jest objęta zachodnimi sankcjami za tortury i zabójstwa. Jej najemnicy dali się poznać z wyjątkowego okrucieństwa m.in. na Ukrainie.

"Nieplanowany zrzut" dwóch bomb lotniczych w Biełgorodzie

Rosyjski resort obrony poinformował, że w czwartek wieczorem wielozadaniowy samolot Su-34 "zgubił" bombę lotniczą nad leżącym przy granicy z Ukrainą rosyjskim miastem Biełgorod. Władze powiadomiły, że doszło do "nieplanowanego zrzutu amunicji lotniczej".

W wyniku eksplozji na skrzyżowaniu ulic Watutin-Gubkin powstał duży krater. Uszkodzone zostały mieszkania w jednym z budynków oraz cztery samochody. Trzy osoby odniosły obrażenia.

Russian media published a video of an explosion in the center of #BelgorodFirst a loud whistle can be heard, and then the explosion occurs. pic.twitter.com/KspHEFzdBj

nexta_tvApril 20, 2023

Na opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu widać, jak bomba lotnicza najpierw przebiła asfalt, a następnie, po około 15 sekundach, nastąpiła potężna eksplozja. W efekcie asfalt, ziemia i stojący w pobliżu samochód zostały uniesione na wysokość kilku metrów.

Po zdarzeniu dziennikarze portalu Zerkalo.io sugerowali, że na miasto spadły dwie bomby. Swoje wnioski oparli na doniesieniach o uszkodzeniu budynku przy ulicy Szalandina 15, który - według dziennikarzy - znajduje się 250 metrów od miejsca eksplozji.