Od początku lata w Rosji podpalono co najmniej 10 wojskowych komend uzupełnień i jednostek wojskowych. Atakowane są również budynki Federalnej Służby Bezpieczeństwa oraz Rosgwardii - poinformował niezależny kanał Możem Objasnit na Telegramie.

REKLAMA

W opinii kanału, działania te prowadzone są, by okazać sprzeciw wobec poboru do wojska i wysyłania młodych Rosjan na wojnę z Ukrainą.

W nocy ze środy na czwartek pożar pojawił się w komendzie uzupełnień w Konakowie niedaleko Tweru. Stało się to po tym, gdy instytucja ta opublikowała nagranie, w którym 91-letni weteran zachęca mężczyzn do wstępowania do armii i wyjazdu na wojnę na Ukrainie.

Możem Objasnit podaje, że od początku lata płonęły komendy uzupełnień w podmoskiewskim Możajsku, w Permie, Biełgorodzie i Władywostoku. W Petersburgu zatrzymano mężczyznę, który obrzucił wojskową komendę cegłami. Kilka innych osób zatrzymano za przygotowania do ataków na tego typu obiekty.

11 czerwca płonęła jednostka wojskowa w Klincach w obwodzie briańskim. Spłonęło tam dużo uszkodzonego sprzętu wojskowego, który został przywieziony z Ukrainy w celu remontu. Tydzień wcześniej wybuchł magazyn amunicji w obwodzie biełgorodzkim.

Jeden z ostatnich incydentów miał miejsce 11 sierpnia na terenie jednostki wojskowej w Dołgoprudnym w obwodzie moskiewskim. Spłonął drewniany budynek koszar.

Od początku lata atakowane są również obiekty innych struktur siłowych - informuje Możem Objasnit. Na początku czerwca podpalono budynek Rosgwardii w Komsomolsku nad Amurem. Kilka tygodni później wrzucono koktajl Mołotowa do budynku oddziału FSB w Kraju Stawropolskim na południu Rosji. Również w czerwcu mieszkaniec Niżnego Nowogrodu próbował podpalić budynek miejscowego oddziału FSB.

We wszystkich tych przypadkach władze albo nie podały przyczyn pożarów, albo zaprzeczały, że były to akty dywersji - podsumowuje niezależny rosyjski kanał informacyjny.

Ataki także na Krymie

Oprócz ataków wewnątrz Rosji, przeprowadzono także szereg sabotaży na okupowanym Krymie. Chodzi m.in. o eksplozje na lotniskach Saki i Hwardijske. Także do tych ataków nie przyznały się ukraińskie władze, choć telewizja CNN przekonuje, że dotarła do raportu władz w Kijowie, w którym szczegółowo opisano zamachy.