Jesteśmy na bitwie o duszę Ameryki i ją wygramy; nie pozwolę nikomu, by ponownie przyłożył sztylet do gardła demokracji - oświadczył prezydent USA Joe Biden podczas przemówienia w Kongresie w pierwszą rocznicę ataku na Kapitol. Skrytykował swojego poprzednika Donalda Trumpa, którego nazwał "pokonanym byłym prezydentem".
Joe Biden określił szturm na Kapitol sprzed roku jako "uzbrojoną insurekcję", której celem było zaprzeczenie woli narodu i jako rebelię przeciw amerykańskiej konstytucji. Zasugerował przy tym, że głównym winowajcą jest Trump - nazwany przez Bidena "pokonanym byłym prezydentem" - który "rozpiął sieć kłamstw" na temat wyborów 2020 r., przedkładając swoje dobro nad dobro narodu.
Zrobił to, bo ceni władzę ponad zasady, bo uważa swoje interesy za ważniejsze niż interesy Ameryki. I dlatego, że jego obolałe ego znaczy dla niego więcej niż nasza demokracja i nasza konstytucja - powiedział Biden. Przypomniał, że mimo zatwierdzenia wyniku wyborów przez 93 ze 100 senatorów i wbrew opinii przedstawicieli jego własnego gabinetu, sądów i władz stanowych, Trump nadal podważa wynik wyborów, "czego nie robił dotąd żaden prezydent w historii Ameryki".
Nie można kochać swojego narodu tylko wtedy, kiedy się wygrywa - dodał prezydent.
Biden wyraził żal, że choć część republikanów sprzeciwia się tym działaniom, "próbując podtrzymać zasady partii", wielu innych stara się "zmienić partię Lincolna, Eisenhowera i Reagana w coś innego".
Musimy dziś zdecydować, czy będziemy krajem, który akceptuje polityczną przemoc jako normę? Czy będziemy krajem, który pozwala partyjnym oficjelom wyborczym odwrócić legalnie wyrażoną wolę narodu? (...) Nie możemy sobie pozwolić by być takim krajem. Drogą naprzód jest uznanie prawdy i życie zgodnie z nią - powiedział Biden.
Prezydent stwierdził, że pragnie jedności, ale może do niej dojść tylko na fundamencie prawdy.
Ból i rany z tego dnia sięgają głęboko. (...) Jesteśmy na bitwie o duszę Ameryki i z łaską Boga, wygramy ją. Nie szukałem tej walki, ale nie uchylę się przed nią. Nie pozwolę, by ktokolwiek przyłożył sztylet do gardła demokracji - oznajmił Biden.
Czwartkowe przemówienie Bidena było jednym z niewielu jego wypowiedzi od czasu objęcia władzy, w którym w ostry i obszerny sposób odniósł się do działań swojego poprzednika, choć nie wymienił Trumpa z nazwiska.
Przemówienie Bidena zapoczątkowało oficjalne uroczystości upamiętniające wydarzenia 6 stycznia 2021 r.
"Biden, który niszczy nasz kraj obłąkaną polityką otwartych Granic, skorumpowanych Wyborów, katastrofalną polityką energetyczną, niekonstytucyjnym obowiązkiem szczepień i niszczycielskim zamknięciem szkół, użył mojego imienia, by spróbować bardziej podzielić Amerykę" - napisał Trump w wydanym oświadczeniu.
Były prezydent zasugerował, że komisja śledcza Izby Reprezentantów, badająca wydarzenia z 6 stycznia, powinna zająć się dyskusją na temat "sfałszowanych wyników prezydenckich 2020 r.", ale tego nie robi bo "nie ma odpowiedzi, ani usprawiedliwienia tego, co się stało".
"Uszło im to na sucho i prowadzi to do zniszczenia naszego kraju" - stwierdził Trump. "Demokraci chcą przywłaszczyć sobie ten dzień, by móc wzmagać strach i dzielić Amerykę" - dodał.
W drugim oświadczeniu, opublikowanym niedługo po pierwszym, stwierdził też, że Biden stara się odwrócić uwagę od "niekompetentnej pracy, jaką wykonuje".
Trump pierwotnie planował zorganizowanie konferencji prasowej poświęconej wydarzeniom z 6 stycznia 2021 r., ale ostatecznie zrezygnował z planów. Ogłosił, że obszerniej wypowie się na ten temat podczas wiecu wyborczego w Arizonie 15 stycznia.