Zdobywając swój 23. złoty medal olimpijski z wyczynowym sportem pożegnał się amerykański pływak Michael Phelps. "To idealny sposób na zakończenie kariery" - powiedział po zejściu z podium igrzysk w Rio de Janeiro. "Kiedy wysiadłem z autobusu i szedłem na pływalnię myślałem, że się rozpłaczę. Ostatnia rozgrzewka, ostatnie zakładanie kostiumu, ostatnia prezentacja przed startem. To wszystko było szalone" - podkreślił.

REKLAMA

Wszystko zaczęło się od jednego małego marzenia. Chciałem dokonać czegoś, co nie udało się wcześniej żadnemu pływakowi. I okazało się to świetną przygodą - mówił Phelps. Sportowiec przeszedł do historii zdobywając osiem złotych medali podczas igrzysk w Pekinie, osiem lat temu. Cztery lata wcześniej w Atenach sześciokrotnie stał na najwyższym stopniu podium, a w 2012 roku w Londynie czterokrotnie.

W Brazylii swoją kolekcję powiększył o pięć złotych krążków. Najlepszy był na 200 m stylem motylkowym i 200 m st. zmiennym, a także z kolegami w sztafetach 4x100 i 4x200 m stylem dowolnym oraz na zakończenie w sobotę 4x100 m stylem zmiennym. Na 100 m stylem motylkowym wywalczył srebro.

To nie jest wyczyn, o którym można powiedzieć, że zdarza się raz na pokolenie. Na jego powtórkę być może będzie trzeba czekać nawet dziesięć pokoleń - powiedział trener Phelpsa Bob Bowman.

Michael Phelps jest najbardziej utytułowanym olimpijczykiem w historii. Łącznie w dorobku ma 28 krążków. Poza tymi z najcenniejszego kruszcu jego kolekcję uzupełniają trzy srebrne i dwa brązowe.

Gwiazdor odejście na sportową emeryturę deklarował już w 2012 roku. Planował rozpoczęcie kariery golfisty, ale szybko zaczął myśleć o powrocie do pływania. Nie był on jednak łatwy. Za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu został zawieszony przez rodzimą federację i nie mógł wystartować w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Kazaniu.


(mn)