Audi Quattro - dla wielu fanów motoryzacji to kultowy model samochodu. Takie auto można oglądać też na trasie Rajdu Dolnośląskiego. Załoga Grzegorz Olchawski i Michał Jucewicz rywalizuje na Ziemi Kłodzkiej repliką samochodu z początku lat 80. "Identycznym jeździł przed laty Niemiec Walter Rohrl, to do dziś mój idol" - mówi w rozmowie z RMF FM Grzegorz Olchawski.
Patryk Serwański, RMF FM: Co jest ważniejsze w ściganiu się samochodami historycznymi? Pasja związana z miłością do ścigania i rywalizacji czy po prostu do motoryzacji?
Grzegorz Olchawski: Trzeba mieć obie te pasje. To też trochę spełnienie marzeń z młodości. Jeździmy samochodami, które wtedy były topowe i odnosiły sukcesy na rajdowych trasach. Bez wątpienia to wiąże się z miłością do motoryzacji jako takiej. Nie tylko z miłością do motosportu.
Jaka historia kryje się za tym konkretnym samochodem?
Ten egzemplarz to replika samochodu startującego w latach 80. Jest dokładnie odwzorowany, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, część estetyczną. Mechanika jest nieco nowocześniejsza. To kopia samochodu, którym startował Walter Rohrl. Widać to zresztą już po napisach na samochodzie. Ja jestem bardzo związany z tym modelem samochodu. Zobaczyłem go jako młody chłopak, kiedy zacząłem interesować się rajdami. To był pierwszy samochód typu quattro, które zrewolucjonizowało rajdy. Był bardzo nowoczesny. To był przeskok w tamtych czasach. Dziś samochody czteronapędowe to norma nie tylko w rajdach, ale po prostu w ruchu drogowym. Wtedy to robiło na mnie wielkie wrażenie. Ponad 30 lat później mogliśmy zbudować replikę i startować takim autem. To spełnienie marzeń.
A jak wygląda odwzorowanie tego samochodu, jeśli chodzi o wnętrze?
Jeśli chodzi o sprawy bezpieczeństwa, to jest to nowoczesny samochód. Zawieszenie, hamulce, klatka bezpieczeństwa to wszystko najnowsze wzorce. Podobnie jak fotele, które dziś są już nie do kupienia. Zresztą były zdecydowanie mniej bezpieczne. Silnik też nie jest oryginalny. Mamy trochę elektroniki. Dlatego startujemy w klasie K5, czyli dla samochodów historycznych, ale posiadających już znaczące przeróbki.
Rundy historycznych mistrzostw Polski łączone z rajdowymi samochodowymi mistrzostwami Polski są dla was wyjątkowe? Bo "historyki" na pewno robią wielkie wrażenie na kibicach.
Zauważamy, że fani bardzo często czekają na nasze przejazdy. Wielu kibiców pamięta te auta sprzed lat. Kiedyś przecież mogliśmy takie auta oglądać tylko na czarno-białych zdjęciach w gazetach. Często kibice twierdzą, że te nasze stare samochody budzą dużo większe emocje niż topowe auta z krajowej czołówki. W Rajdzie Dolnośląskim jedzie 38 "historyków" - to pokazuje, że jest nas sporo. W sezonie jedziemy dwa rajdy wspólnie z samochodami RSMP. Są one dla nas dodatkowo punktowane, rywalizujemy na normalnych OS-ach. To dla nas coś wyjątkowego.
Ile jest w tym radości z jazdy a ile chęci rywalizacji?
Bez wątpienia obie części są ważne. Wielu kierowców chce się po prostu pokazać, pobawić. Zawodnik z czołówki, do których i ja się zaliczam, ma tą sportową żyłkę. Walczymy na sto procent. Wszyscy musimy posiadać normalną rajdową licencję. To jednak bardziej sportowa rywalizacja niż po prostu zlot starych samochodów.