Pandemia COVID-19 jedynie na chwilę zatrzymała postępowanie zmian klimatu. Stężenie gazów cieplarnianych rośnie, a w tym roku osiągnęło rekordowy poziom - wynika z najnowszego raportu opublikowanego przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO).
Stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze ziemskiej w tym roku osiągnęło rekordowy poziom, a spowolnienie gospodarcze z powodu pandemii COVID-19 jedynie na chwilę zatrzymało negatywne skutki zmian klimatu, które czekają nas w przyszłości - takie wnioski płyną z raportu "United in Science 2020" opracowanego przez Światową Organizację Meteorologiczną. Instytucja działa z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych. Stężenia gazów cieplarnianych, które są na najwyższym poziomie od trzech milionów lat, nadal rosną - przyznał Petteri Taalas, sekretarz generalny WMO.
Z dokumentu wynika, że załamanie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, związane z wybuchem pandemii COVID-19, na początku 2020 roku, było tylko "krótkim przerywnikiem w procesie nagromadzania się dwutlenku węgla powodującego zmiany klimatyczne".
Fakt, że efekt wzrostu koncentracji został okresowo wstrzymany nie oznacza, że oddaliliśmy się od zagrożenia, które jest przez wielu określane jako "klimatyczna katastrofa" - skomentował prof. dr hab. Mirosław Miętus z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Organizacja jest członkiem Światowej Organizacji Meteorologicznej.
Emisja gazów cieplarnianych spadła na początku 2020 roku przede wszystkim ze względu na tzw. lockdown, czyli "zamrożenie" gospodarek. Zamknięte zostały punkty usługowe, zmniejszył się ruch samochodowy, a także lotniczy. Wiele firm przeniosło swoją działalność do internetu.
Potwierdzony w raporcie WMO fakt okresowego obniżenia emisji gazów cieplarnianych do atmosfery związany z powszechnym "zamknięciem" największych gospodarek świata pokazuje wyraźnie jaka jest skala antropogenicznego oddziaływania na skład atmosfery ziemskiej - przyznał Mirosław Miętus. Zdaniem profesora krótkotrwałe ograniczenie emisji gazów cieplarnianych spowodowało "jedynie tyle, że nasza tegoroczna emisja gazów cieplarnianych nie będzie rekordowo wysoka a porównywalna z tą sprzed dekady, kiedy uważano ją także za zbyt wysoką i prowadzącą do katastrofy".
Według Mirosława Miętusa problemem jest nie tylko fakt, że codziennie emitowanych jest coraz więcej gazów cieplarnianych. Naukowiec wskazuje, iż "środowisko naturalne nie jest w stanie "zagospodarować" antropogenicznego węgla w cyklach naturalnych".
Nie można nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że "dochodzimy do krawędzi". Być może tegoroczne spowolnienie spowoduje, że w tym szaleńczym biegu nie osiągniemy linii katastrofy w rekordowym czasie a tylko o ułamek sekundy później - zaznacza prof. Miętus.