Niemowlę i co najmniej siedem innych osób, cywilów, zostało ciężko rannych po zmasowanym ataku rosyjskich dronów na Charków na północnym wschodzie Ukrainy. Do kolejnego dramatu doszło w nocy z wtorku na środę. Rosyjskie drony trafiły w obiekty przemysłowe i w 20 domów jednorodzinnych. O poranku ukraińskie władze przekazały, że w mieście słychać było ok. 15 wybuchów. Mundurowi z Państwowej Służby Ratunkowej Ukrainy poinformowali, że - oprócz rannych - trójka dzieci jest w szoku w wyniku ostrego stresu.
Rosja nie przestaje atakować Ukrainy. W nocy w Charków po raz kolejny uderzyły drony typu Shahed.
Rannych zostało osiem osób, w tym 9-miesięczne niemowlę, 7-letni chłopiec i 16-letnia dziewczyna - podała agencja Interfax-Ukraina, powołując się na rzecznika charkowskiej prokuratury obwodowej.
"W mieście słychać było co najmniej 15 wybuchów" - poinformował w nocy szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow.
Po ataku w Charkowie wybuchły pożary. Drony trafiły głównie w obiekty przemysłowe. Państwowa Służba Ratunkowa Ukrainy podała rano, że spalone budynki produkcyjne miały powierzchnię 1870 metrów kwadratowych. Uszkodzonych zostało także około 20 domów jednorodzinnych.
Zgodnie z porozumieniem, które wynegocjowały Stany Zjednoczone w Arabii Saudyjskiej, Ukraina i Rosja zobowiązały się, że wstrzymają wzajemne ataki na infrastrukturę energetyczną.