Prezydent Władimir Putin zadeklarował na konferencji prasowej po rozmowach z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, że wierzy w pokojowe uregulowanie sytuacji wokół Ukrainy. Przekonywał także, że NATO zignorowało niepokoje, jakie Rosja podnosiła w kwestii bezpieczeństwa. „Jeśli dojdzie do konfliktu zbrojnego między Rosją i NATO, zwycięzców nie będzie” - przestrzegł.
Ustaliliśmy, że po zakończeniu jego (prezydenta Macrona-PAP) podróży do stolicy Ukrainy ponownie do siebie zadzwonimy, żeby wymienić się poglądami na sprawę - powiedział Putin podczas wspólnej konferencji prasowej po zakończeniu rozmów.
Rosyjski przywódca nie krył, że uważa władze w Kijowie za pozbawione legitymacji. Źródłem ich władzy był przewrót państwowy - przekonywał.
Tłumaczył, że działania Rosji - w tym zajęcie Krymu - były podyktowane obawami o sytuację ludności rosyjskojęzycznej na Ukrainie. Zarazem zaapelował do władz ukraińskich o przestrzeganie postanowień porozumień mińskich z 2014 i 2015 r. Niezależnie od tego czy te porozumienia są żywe czy też nie, czy mają przed sobą jakąś perspektywę, nie ma dla nich żadnej innej alternatywy - powiedział.
Władimir Putin mówił także sporo o obawach Rosji o bezpieczeństwo i o propozycjach gwarancji, jakie Kreml wysunął pod adresem USA i NATO. Moskwa chciałaby, by Sojusz Atlantycki wycofał się z obietnicy rozszerzenia NATO o Gruzję i Ukrainę z 2008 r. W tym kontekście skrytykował decyzję NATO o otwarciu drzwi dla tych państw jako źródło obecnych problemów. Jego zdaniem był to jaskrawy przykład zignorowania potrzeb i obaw Rosji w sferze bezpieczeństwa. Nasze obawy nie były brane pod uwagę przez blisko 30 lat, choć o nich wciąż mówiliśmy - wskazał, dodając, że "to nie Rosja przybliża się do NATO, ale Pakt Północnoatlantycki jest teraz bliżej granic Rosji".
Politykę "otwartych drzwi", jaką NATO prowadzi wobec niektórych państw poradzieckich ocenił jako "nader luźną interpretację przez USA misji Sojuszu Atlantyckiego". W ocenie rosyjskiego prezydenta wejście Ukrainy czy Gruzji do NATO naruszyłoby równowagę w sferze bezpieczeństwa, zagrażając społeczeństwom zachodnim.
Chcę, żeby wreszcie mnie usłyszano i żeby to dotarło do zachodnich czytelników, widzów i użytkowników internetu. Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że, jeśli Ukraina będzie w NATO i rozpocznie zbrojne przywracanie Krymu, to kraje europejskie niejako automatycznie będą wciągnięte w wojskowy konflikt z Rosją.powiedział, adresując te słowa do przedstawicieli mediów zachodnich.
Jeśli dojdzie do konfliktu zbrojnego między Rosją i NATO, zwycięzców nie będzie - przestrzegł.
Gospodarz Kremla przypomniał, że w doktrynie obronnej i politycznej Ukrainy Rosja jest oficjalnie definiowana jako przeciwnik, a odzyskanie Krymu na drodze wojennej jest w niej uznawane za możliwe. Władimir Putin roztoczył wizję ogólnoeuropejskiego konfliktu wojennego podczas zadawania przez dziennikarzy pytań. Prezydent Rosji zaatakował przy tym słownie jednego z francuskich dziennikarzy, który zapytał, dlaczego Rosja nie zezwala, by Ukrainy przystąpiła do NATO. Zdenerwowany Putin zapytał dziennikarza, czy chce wojny Francji z Rosją. Rosja jest jednym z mocarstw atomowych - przypomniał mu.
Gospodarz Kremla obwinił zachodnie media o tendencyjne przedstawianie sytuacji na wschodzie. Nie sposób zrozumieć, na jakiej podstawie dyslokacja rosyjskich wojsk na terytorium Rosji jest przedstawiane jako zagrożenie dla państw sąsiedzkich - pytał Putin. Nasza wojska przemieszczają się przecież po naszym własnym terytorium - kontynuował. Podobno zagrożone czują się też kraje bałtyckie oraz inne państwa. Nie bardzo jednak wiadomo, z jakiego powodu - podsumował.
Putin zaznaczył podczas konferencji, że główne rosyjskie niepokoje i postulat udzielenia jej gwarancji bezpieczeństwa zostały zignorowane w odpowiedzi, jakiej udzieliły na propozycje rosyjskiej zarówno USA, jak i NATO. Zapowiedział zarazem, że Rosja będzie nadal nastawać na realizację swych postulatów i kontynuować rozmowy z zachodnimi partnerami.