Polska przegrywa w Perth z Francją 0:1 w meczu grupy B tenisowego Pucharu Hopmana. W pierwszej odsłonie pojedynku finalistów ubiegłorocznej edycji nieoficjalnych mistrzostw świata drużyn mieszanych Agnieszka Radwańska uległa Alize Cornet 4:6, 6:2, 5:7.
W pojedynku pań nie brakowało walki i wielu ciekawych zagrań po obu stronach. Zawodniczki spędziły na korcie ponad dwie i pół godziny. Wydawało się, że na początku meczu niewielką przewagę miała piąta w rankingu WTA Polka, której łatwiej przychodziło zdobywanie punktów. To jednak 18. w tym zestawieniu Francuzka zanotowała w piątym gemie przełamanie - jedyne w tym secie. Tenisistka z Nicei w tym momencie jakby weszła na wyższe obroty - wywierała dużą presję i zepchnęła rywalkę do defensywy. Krakowianka, mimo głośnego wsparcia kibiców z trybun, nie była w stanie odrobić strat w tej partii.
Trzeci gem kolejnej odsłony na dłużej pozostanie w pamięci zarówno fanów, jak i obu zawodniczek. Trwał aż 16,5 minuty, a sytuacja w nim zmieniała się kilkakrotnie. Serwująca Radwańska nie wykorzystała żadnej z trzech okazji na objęcie prowadzenia, Cornet zaś udało się to za ósmym razem. Taki rozwój wypadków jednak tylko zmobilizował 25-letnią Polkę, która przejęła inicjatywę i zapisała na swoim koncie pięć gemów z rzędu.
Zwrotów akcji nie brakowało również w trzecim secie, na początku którego podopieczna Tomasza Wiktorowskiego kontynuowała dobrą passę, ale szybko do głosu po raz kolejny doszła jej młodsza o rok przeciwniczka. W poczynania krakowianki wkradło się trochę błędów, co Francuzka skrzętnie wykorzystała i objęła prowadzenie 3:1. Piąta rakieta świata szybko zabrała się za odrabianie strat i to z powodzeniem (4:3). Obu zawodniczkom coraz bardziej dawały się we znaki trudy długiego pojedynku, ale żadna z nich nie rezygnowała z walki. Wydawało się, że Polka, która dwukrotnie w tej partii challenge'em musiała poprawiać niedopatrzenie arbitrów, jest na dobrej drodze do sukcesu (5:4), ale końcówka należała do przeciwniczki. Cornet wykorzystała drugą piłkę meczową.
Francja, która ma na koncie jeden tytuł wywalczony w nieoficjalnych mistrzostwach świata drużyn mieszanych (2014), by wystąpić w finale musi wygrać 3:0. Czekającym na pierwszy triumf w tej imprezie biało-czerwonym bezpośredni awans da wygrana w dowolnym wymiarze. Duże szanse na pozostanie w rywalizacji będą mieli nawet przy porażce 1:2, ale wówczas będą musieli czekać na wynik późniejszego meczu Wielkiej Brytanii z Australią. Gospodarze imprezy jako jedyni w tym gronie nie liczą się już w walce o finał. Udziału w nim pewni są z kolei Amerykanie - najlepsza drużyna grupy A.