Kamil Stoch zajął piąte miejsce w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Willingen, ale utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu. Zwyciężył Niemiec Andreas Wellinger, przed Austriakami Stefanem Kraftem i Manuelem Fettnerem. Dziesiąty był Piotr Żyła, 13. Maciej Kot. Tuż za nim uplasował się Dawid Kubacki, a na 15. pozycji zawody ukończył Jan Ziobro. W sobotę biało-czerwoni wygrali konkurs drużynowy.
W niedzielę polscy skoczkowie potwierdzili, że są w dobrej formie, ale ich skokom zabrakło błysku. W pierwszej serii w dobrych warunkach wietrznych Stoch skoczył 145 metrów, co wystarczyło do czwartego miejsca. Prowadził Norweg Daniel Andre Tande, który osiągnął 149,5 metrów, drugi był Wellinger - 147,5, a trzeci Kraft - 148,5 metrów. Do lidera Polak tracił 8,3 punkta, ale walka o podium wciąż była realna.
Stoch w finale wylądował o 10 metrów bliżej niż w pierwszej serii, ale cała czołówka skakała z krótszego rozbiegu, gdyż wcześniej Austriak Michael Hayboeck uzyskał 145,5 metra i jury zdecydowało się obniżyć belkę. 135 metrów nie wystarczyło nawet do utrzymania pozycji tuż za podium, gdyż lidera PŚ wyprzedził jeszcze Fettner.
Zabrakło może trochę szczęścia. Cieszę się, że skoki są w dalszym ciągu na dobrym poziomie, są stabilne. Dzisiaj skakanie sprawiało mi radość. Przede wszystkim ten pierwszy skok, długi skok. Ten drugi był troszkę bardziej spóźniony, trochę zabrakło mi dobrej szybkości w końcówce lotu, ale koniec końców i tak uważam, że zrobiłem dobrą pracę i to piąte miejsce jak najbardziej jest dla mnie satysfakcjonujące - powiedział Stoch.
W Willingen została zatem przerwana seria czterech zwycięstw "Rakiety z Zębu". Z wyjątkiem rozgrywanego w trudnych warunkach i składającego się z jednej serii konkursu w Innsbrucku 4 stycznia, Stoch nie schodził z podium od 18 grudnia i drugich zawodów w Engelbergu. W niedzielę odnotował najgorszy wynikowo występ w 2017 roku, ale nie zachwiało to jego pozycji lidera PŚ.
Do drugiego w klasyfikacji Tandego stracił tylko pięć punktów, bo Norweg w finale - nie po raz pierwszy w tym sezonie - też sobie nie poradził i spadł z pierwszego na czwarte miejsce. Z kolei trzeci w generalnej klasyfikacji PŚ Słoweniec Domen Prevc był dopiero 26.
Z pozostałych Polaków równo skakał Żyła i ostatecznie uplasował się na 10. miejscu. W pierwszej serii zachwycił Jan Ziobro szybując na odległość 143,5 metra, ale w drugiej skoczył 127 metrów i spadł z ósmej na 15. lokatę, drugą najlepszą w sezonie, po 14. miejscu w Zakopanem.
W pierwszej serii słabiej spisał się Kot, któremu 133 metry w dogodnych warunkach wystarczyło do 25. miejsca. W drugiej uzyskał dwa metry więcej i awansował na 13. pozycję. W klasyfikacji PŚ wciąż jest piąty.
Z szóstki biało-czerwonych w niedzielę nie zapunktował tylko 32. Stefan Hula.
Wellinger odniósł drugie zwycięstwo w karierze, po raz pierwszy triumfował 16 stycznia 2014 roku w Wiśle. 21-letni skoczek jest trzecim Niemcem, po Svenie Hannawaldzie i Severinie Freundzie, który triumfował w Willingen.
Po raz pierwszy w tym sezonie pucharowe punkty zdobył Fin Janne Ahonen, który uplasował się na 21. pozycji. 39-latek z Lahti skoczył 132 i 129,5 metra. Znacznie lepiej wypadł Austriak Gregor Schlierenzauer, który po rocznej przerwie wrócił do rywalizacji pucharowej w Zakopanem. W Willingen zajął siódme miejsce - 141,5 i 135 metrów.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Stoch prowadzi z dorobkiem 978 punktów. Tande jest drugi i traci do podwójnego mistrza olimpijskiego z Soczi i zwycięzcy tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni 125 pkt, a trzecie miejsce zajmuje Domen Prevc - 193 pkt.
Kolejne konkursy odbędą się w następny weekend na mamucim obiekcie w niemieckim Oberstdorfie, a później skoczkowie przeniosą się do Azji.