Przywódcy Niemiec, Francji, Włoch i Rumunii wyrazili poparcie dla nadania Ukrainie statusu kandydata do Unii Europejskiej podczas wspólnej konferencji prasowej, która odbyła się w czwartek w Kijowie po ich spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz podkreślił, że "Ukraina należy do rodziny europejskiej", i przekazał, że on i jego rząd wspierają nadanie zarówno Ukrainie, jak i Mołdawii, statusu kandydata do Unii Europejskiej. Zaznaczył jednocześnie, że państwa kandydujące muszą spełnić szereg warunków, by uzyskać akcesję. Rosja musi wycofać swoje wojska z Ukrainy i zgodzić się na rozmowy pokojowe - powiedział kanclerz Niemiec.
Jak dodał Scholz, Niemcy będą wspierać Ukrainę "tak długo, jak będzie ona tego potrzebować". Podkreślił, że jego kraj pomaga obecnie Ukrainie finansowo i militarnie oraz że Niemcy przyjęły jak dotąd ok. 800 tys. ukraińskich uchodźców. Zapewnił, że Berlin stoi po stronie Ukrainy w obronie jej suwerenności.
Niemiecki kanclerz określił rosyjską agresję wojskową przeciwko Ukrainie jako działanie "świadczące o epokowej zmianie". Jego zdaniem "Rosja w sposób gwałtowny chce zmienić granice w Europie, co jest nie do przyjęcia".
Premier Włoch Mario Draghi powiedział, że głównym przekazem, z jakim przybył do Kijowa i jaki przedstawił w rozmowach z Zełenskim, było zapewnienie, że jego kraj chce Ukrainy jako części UE. Musimy zorganizować eksport zboża z Ukrainy, odważnie walczyć z wywołanym przez Rosję problemem, tak jak walczy prezydent Wołodymyr Zełenski, i działać razem - oświadczył włoski polityk.
Według Draghiego Rosja "nie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom" w sprawie umożliwienia przez nią eksportu zbóż z Ukrainy.
Są dwa tygodnie na rozminowanie portów - ostrzegł. Dodał, że jeśli nie zostaną dotrzymane pilne terminy, "zbliży się nieuchronny dramat" głodu. Zaapelował o stworzenie bezpiecznych korytarzy do transportu zboża, by "uniknąć katastrofy".
Jedynym sposobem jest rezolucja ONZ, która ureguluje żeglugę na Morzu Czarnym, co Rosja dotąd odrzucała - zaznaczył.
Draghi zapewnił, że Włochy chcą widzieć Ukrainę w UE i będą wspierać ją w dążeniach do dołączenia do Unii. Jak podkreślił, wartości związane z wolnością i niepodległością to część europejskiego projektu, a tym samym Unia nie może hamować procesu akcesyjnego Ukrainy.
Draghi przekazał ponadto, że Włochy pragną zakończenia okrucieństw na Ukrainie i wzywają do pokoju, jednak "żadne rozwiązanie dyplomatyczne nie może być odseparowane od woli Kijowa". Chcemy pokoju, ale Ukraina musi się bronić i musi wybrać pokój, jakiego chce, jaki uważa za do przyjęcia dla swego narodu. Tylko taki pokój będzie trwały - podkreślił.
W podobnych słowach wypowiedział się także prezydent Rumunii Klaus Iohannis, który przekazał ponadto, że obecnie "mamy do czynienia z przełomowym momentem w historii Europy, a nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych kroków oraz strategicznej wizji". Według jego słów kraje europejskie mają obowiązek pomóc Ukrainie w budowaniu "nowej przyszłości" i powinny wspierać jej dążenia do integracji w ramach UE.
Wcześniej przywódcy odwiedzili miasto Irpień - północno-zachodnie przedmieście Kijowa.
Irpień jest jedną z miejscowości zniszczonych ostrzałami przez wojska rosyjskie w początkowej fazie inwazji. Po wycofaniu się Rosjan z tego terenu odkryto ślady wskazujące na celowe zabijanie cywilów.
Czterej europejscy przywódcy zostali oprowadzeni po ruinach przez pełnomocnika prezydenta Ukrainy ds. integracji europejskiej Ołeksija Czernyszowa - podała agencja informacyjna dpa.
Prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Włoch Mario Draghi i prezydent Rumunii Klaus Iohannis rozpoczęli w czwartek wizytę w Kijowie, do którego dotarli pociągiem.