Rząd podczas nadzwyczajnego posiedzenia prezydium Rady Dialogu Społecznego w sprawie kryzysu w oświacie ma przedstawić nowe propozycje dla nauczycieli. Z kolei oświatowa Solidarność rozpoczyna protest głodowy w budynku Kuratorium Oświaty w Krakowie. Nauczyciele od 11 marca prowadzą tam akcję okupacyjną. Chcą, aby rząd spełnił ich postulaty, w tym podwyżkę wynagrodzeń.
W Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego. Podczas posiedzenia dyskutowana będzie obecna sytuacja w oświacie, związana z trwającym od 5 marca referendum strajkowym zorganizowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego.
Beata Szydło będzie przewodniczyć rządowej delegacji podczas rozmów z nauczycielami, które za godzinę rozpoczną się w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog. Rząd będą reprezentowali także: minister edukacji Anna Zalewska, szefowa resortu rodziny Elżbieta Rafalska, szef kancelarii premiera Michał Dworczyk oraz wiceminister finansów Tomasz Robaczyński. Jak zauważył nasz dziennikarz Patryk Michalski, najwyraźniej Beata Szydło w okresie kampanii do europarlamentu postanowiła przypomnieć o pełnionej przez siebie funkcji. Wcześniej wicepremier do spraw społecznych nie zaangażowała się bezpośrednio w rozmowy z osobami niepełnosprawnymi. Jej przewodnictwo może dziwić tym bardziej, że nie jest ona członkiem Rady Dialogu Społecznego, a funkcję przewodniczącej pełni Elżbieta Rafalska.
Na rozmowach nie będzie minister finansów Teresy Czerwińskiej, chociaż jej obecność zapowiadała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska i szef komitetu stałego minister Jacek Sasin. W resorcie finansów nasz dziennikarz usłyszał, że dziś zbiera się jedynie prezydium Rady Dialogu Społecznego, w tym prezydium minister Czerwińska nie zasiada. Nie została specjalnie do tego grona doproszona. Zamiast niej mają się pojawić jeden z wiceministrów finansów i jeden z resortowych dyrektorów. Nauczycielscy związkowcy są tym rozczarowani. Obecność pani minister jest kluczowa z punktu widzenia odpowiedz na dwa pytania. Po pierwsze: jak wygląda sytuacja budżetu państwa w kontekście oczekiwań nauczycieli i po drugie: na ile informacje pana premiera, że "dałem wszystko, co miałem i na więcej nie mam" odpowiadają stanowi faktycznemu - wyjaśniał Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Referendum strajkowe w szkołach trwa do dziś, w niektórych nawet do końca tygodnia. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Do sporu zbiorowego z pracodawcami weszło ponad 85 procent placówek oświatowych w Polsce - poinformował na konferencji prasowej szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Podał ponadto, że w szkołach, które weszły w spory zbiorowe, "za strajkiem (...) opowiedziało się od 85 do 90 procent pracowników". Pytany przez dziennikarzy o wypowiedzi przedstawicieli rządu, którzy podkreślali, że w budżecie nie ma pieniędzy na podwyżki w wysokości 1000 złotych, jakich domagają się nauczyciele, Broniarz stwierdził: Chcemy dowiedzieć się, co rząd ma nam do zaproponowania. (...) Dzisiaj będziemy o tym rozmawiać.
Termin strajku może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. 6 maja mają się zaś rozpocząć matury.
Rodzice uczniów ze szkoły podstawowej nr 29 na warszawskim Powiślu są zdezorientowani, bo nie wiedzą, czy strajk będzie, jak długo będzie trwał i co wtedy będzie z ich dziećmi. Jednak ci, z którymi rozmawiał nasz reporter Mariusz Piekarski, stają murem za protestującymi nauczycielami. Jeśli rolnicy mogli na cały dzień zablokować autostradę, a policjanci iść na L4, to dlaczego nie mogą protestować nauczyciele? - pytali retorycznie.
Natomiast to w przedszkolach w przypadku strajku w oświacie może być największy problem z organizacją opieki dla dzieci. Kto zaopiekuje się maluchem? Babcia! - taką odpowiedź najczęściej słyszał nasz dziennikarz od rodziców odprowadzających o poranku pociechy do przedszkola nr 122 przy ulicy Solec w Warszawie.
Ale byli też tacy, dla których strajk nauczycieli, będzie oznaczał kłopot z przeorganizowaniem życia rodzinnego. Ja też mało zarabiam, ale do pracy chodzę - powiedział jeden z ojców.
Inni przyznawali, że choć strajk przewróci ich codzienne życie do góry nogami, popierają protest: Skoro z rządem inaczej nie można. Strajk potrzebny i niepotrzebny. Inaczej się nie da z naszym rządem, dopóki ludzie nie będą kamieniami rzucać, strajkować - to się nie da z nimi pogadać - powiedział jeden z rodziców.
Władze Warszawy przyznają, że opieka nad maluchami w przedszkolach to największy problem i najtrudniej tutaj przygotować scenariusz awaryjny. Jutro miasto Warszawa ma go przedstawić. To na nas spadnie odpowiedzialność. Rząd jak zwykle problemy zrzuca na samorządy - mówił nam prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Władze stolicy będą próbować łączyć zajęcia dzieci z różnych klas, a nawet szkół, w placówkach gdzie będzie więcej nauczycieli, którzy nie przystąpią do strajku. Urzędnicy sprawdzają prawne możliwości takiego "przenoszenia uczniów". Będziemy starali się wyznaczyć szkoły, w których będą nauczyciele i takie wsparcie organizować również poprzez zajęcia kulturalne, sportowe - wyjaśniał Trzaskowski.
I to właśnie na drugi punkt - organizację zajęć poza szkołą - miasto chce wykorzystać ośrodki sportu i instytucje kultury. Będziemy musieli uzyskać wsparcie placówek kulturalnych czy sportowych w zaopiekowaniu się dziećmi w Warszawie - dodał prezydent stolicy. I dodaje, że największym problemem może być zapewnienie wyżywienia dzieciom.
Na pozytywne efekty spotkania liczą protestujący w budynku kuratorium Krakowie. O poranku jedna osoba rozpoczęła tam głodówkę, dwie kolejne mają dołączyć do niej około południa. Zgłosiło się sporo osób z całego kraju, ale zdecydowaliśmy, że na razie trzy wskazane osoby rozpoczną protest głodowy - powiedziała szefowa Sekcji Oświaty Regionu Małopolskiego NSZZ "Solidarność" Agata Łyko.
Głodówka ma być formą nacisku na rząd, podczas prowadzonych dziś rozmów z minister Zalewską. Walczymy o swoje wartości - mówił nam Piotr Pakosz nauczyciel ze Śląska, który jako pierwszy przystąpił do protestu głodowego. Jak stwierdził, przygotowany jest na 21 dni. Damy radę. Mam organizm przygotowany. Ja już nie liczę na naszą panią minister. Ja ją nazwałem Aniuszka-Kłamczuszka - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Nauczycielska Solidarność domaga się m.in. skrócenia ścieżki awansu zawodowego, zmiany przepisów dotyczących oceny pracy nauczycieli i wzrostu wynagrodzeń: od 2019 r. o 15 proc., a od 2020 r. o kolejne 15 proc.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jednocześnie z protestem okupacyjnym w Krakowie Solidarność pracowników oświaty przeprowadza procedury sporu zbiorowego w placówkach, w których działają organizacje związkowe Solidarności.
Choć Solidarność oficjalnie nie zamierza przyłączyć się do strajku ZNP, to nie zaprzecza, że wielu nauczycieli zrzeszonych w Solidarności weźmie udział w strajku, ponieważ, jak mówiła Łyko, "sytuacja w szkołach jest już tak napięta".