Wicedyrektor rosyjskiego Gazpromu Witalij Merkełow przekazał, że „przesyłanie gazu rurociągiem Nord Stream 1 nie będzie wznowione, dopóki Siemens Energy nie naprawi usterek aparatury”. Siemens zaprzecza jakoby Rosjanie polecili mu dokonanie napraw i twierdzi, że usterki, na które powołuje się Gazprom, można usunąć na miejscu. W związku problemami Niemcy ograniczyły dostawy gazu do Polski.

REKLAMA

Reuters cytuje wypowiedź Markełowa, który zapytany na odbywającym się we Władywostoku Wschodnim Forum Ekonomicznym o to, kiedy gaz będzie ponownie tłoczony rurociągiem Nord Stream 1 do Niemiec, odparł: Powinniście zapytać Siemensa, oni najpierw muszą naprawić aparaturę.

Reuters informował wcześniej, że w poniedziałek Gazprom oświadczył, iż otrzymał formalne ostrzeżenie od rosyjskich służb kontrolnych, że nieczynna obecnie stacja kompresorów Portowaja, która tłoczyła gaz rurociągiem Nord Stream 1 do Niemiec, "nie spełnia wymogów bezpieczeństwa i nie może funkcjonować".

Reuters przypomina, że w ubiegły piątek Gazprom powiadomił o wycieku oleju silnikowego z jedynej pracującej jeszcze turbiny w stacji Portowaja oraz, że wstrzymuje dostawy gazu do czasu dokonania naprawy. W poniedziałek Gazprom powoływał się na Siemens Energy, który serwisuje turbiny Nord Stream 1. Rosjanie przekazali, że poinformowano ich o tym, że "przyczyny wycieku mogą być usunięte jedynie przez wyspecjalizowaną firmę naprawczą".

Tymczasem przedstawiciel Siemens Energy - pisze Reuters - zaprzeczył w sobotę jakoby jego firmie zlecono dokonanie napraw oraz, że wyciek, na który powołuje się Gazprom, nie ma zazwyczaj wpływu na pracę turbiny. Dodał, że jest to usterka, którą zwykle można usunąć na miejscu a ponadto w stacji Portowaja są inne turbiny gotowe do pracy.

Niemcy ograniczają dostawy gazu do Polski

Skutki blokady Nord Stream 1 są odczuwalne w Polsce. W związku problemami, Niemcy ograniczyły dostawy gazu do naszego kraju. Tym samym Polska nie może liczyć na przesył błękitnego paliwa ani ze wschodu, ani z zachodu.

Do tej pory Niemcy otrzymywali błękitne paliwo biegnącym z Rosji po dnie Bałtyku gazociągiem Nordstream. Część tego gazu potem odsprzedawali Polsce. Po blokadzie gazociągu naszym sąsiadom zaczęło brakować paliwa i stąd ograniczenie dostaw do Polski.

W tej sytuacji Polska musi czerpać gaz z własnych magazynów, które teraz wypełnione są w 99 procentach. Do kraju gaz sprowadzany jest też statkami na przykład z krajów arabskich. Polska ma też krajowe wydobycie. Sytuacje ma też poprawić uruchomienie gazociągu Baltic Pipe, który już za miesiąc ma nas połączyć ze Skandynawią.

Do domów gazu nam nie zabraknie. Ale niestety realne są ograniczenia dla wielkich zakładów przemysłowych - zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda.