Prokuratura w Tarnowskich Górach przesłuchała ojca 2-latki, którą rodzice zostawili na lotnisku w Pyrzowicach pod opieką obcych ludzi. Sami zaś polecieli na wakacje do Grecji. Ojciec powiedział, że był przekonany, iż za chwilę po dziewczynkę przyjedzie opiekunka.
Zeznania ojca nie różnią się od tych, które wcześniej złożyła matka 2-latki. Rodzice zgodnie przyznali, że zdecydowali się zostawić córkę w punkcie informacji na lotnisku, bo myśleli, że w ciągu kilku minut odbierze ją opiekunka.
Jak dowiedziała się w prokuraturze reporterka RMF FM Anna Kropaczek, rodzice zastanawiali się, czy któreś z nich mogłoby zostać z córką. Postanowili jednak, że polecą, bo bardzo chciało tego starsze dziecko.
Prokuratura w tej sprawie będzie przesłuchiwać jeszcze co najmniej 2 osoby - pracowników lotniska ustalonych na podstawie monitoringu. Sprawą zajmuje się też sąd rodzinny. Czeka jednak na opinię kuratora, który miał przeprowadzić wywiad środowiskowy.
W lipcu, przed wylotem do Grecji, już na lotnisku w Pyrzowicach rodzice dwuletniej dziewczynki dowiedzieli się, że ich córka ma nieważny paszport. Mimo to zdecydowali się, że wyruszą w dalszą drogę. Córeczkę zostawili w punkcie informacji turystycznej, zapewniając, że po dziewczynkę przyjedzie opiekunka. Chwilę później wraz ze starszym synem polecieli na urlop. Niania rzeczywiście przyjechała, ale wcześniej sprawą zainteresowali się policjanci. Po konsultacji z prokuraturą, razem z opiekunką odwieźli dwulatkę do dziadka.