Rosyjskie wojska uruchomiły w Mariupolu mobilne krematoria. Jak informuje rada miejska, okupanci pozbywają się ciał zamordowanych cywilów. Połowa miasta znajduje się pod kontrolą wojsk rosyjskich i bojowników separatystycznej, samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, a druga połowa - pod kontrolą ukraińskich obrońców. Mariupol od 30 dni jest jest systematycznie ostrzeliwany.
Początkowo sądzono, że ponieważ rosyjskie dowództwo mówiło o braku strat, krematoria miały służyć spopielaniu szczątków rosyjskich żołnierzy.
"W rzeczywistości, żeby ukryć ślady zbrodni wojennych, armia rosyjska planowała spalanie ciał zabitych osób cywilnych. Metoda KGB: nie ma ciała - nie ma sprawy" - napisało Centrum na Telegramie.
Teraz miejskie władze twierdzą, że decyzja o użyciu krematoriów zapadła, ponieważ "zabójcy chcą zatrzeć ślady swych zbrodni".
Pozbywają się ciał torturowanych i zabijanych mieszkańców miasta. Robią to, bo ich ludobójstwo w Buczy odbiło się szerokim echem na całym świecie.
Rada miejska dodaje, że wstępne szacunki ofiar wśród cywilnej ludności Mariupola mówiły o 5 tysiącach zabitych. Ta liczba może być jednak o wiele wyższa, a ofiarami najeźdźców - jak podano w komunikacie - może być nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Władze miasta twierdzą też, że Rosjanie specjalnie nie śpieszą się z wydaniem zgody na pełną ewakuację miasta. Chodzi o pozbycie się jak największej liczby świadków, którzy mogliby potwierdzić rosyjskie zbrodnie.
"Świat nie widział takiej skali tragedii od czasów nazistowskich obozów koncentracyjnych. Raszyści zamienili nasze miasto w obóz śmierci" - napisał mer Mariupola Wadym Bojczenko.
Obecnie w zamieszkałym przed wojną przez 400 000 ludzi Mariupolu pozostało 120 000 ludzi. Bojczenko powiedział AFP, że Mariupol "przekroczył stadium katastrofy humanitarnej".
"Od ponad 30 dni ludzie ci nie mają ani ogrzewania, ani wody, ani niczego" - poinformował podczas rozmowy online.
Leżący nad Morzem Azowskim Mariupol, który od początku inwazji jest pod ciężkim ostrzałem, został zamieniony w ruinę. W mieście wciąż trwają walki.