„Każdy potrzebuje do życia tego, co Powstańcy Warszawscy mieli aż w nadmiarze - dzielności. Cecha jest ta sama, ale warunki kompletnie inne. Tam ona się objawiała w ekstremalnych warunkach, a dziś jest rozłożona na codzienność” - mówi w rozmowie z RMF FM Marcin Dziedzic - dziennikarz, twórca projektu "Teraz ‘44" i współautor książki "Teraz '44. Historie". Jego kolaże, w których połączył zdjęcia z Powstania Warszawskiego z fotografiami współczesnej stolicy zachwycają i intrygują. Błyskawicznie podbiły internet, a teraz zostały wydane w formie książkowej. "Te zdjęcia natychmiast uruchamiają emocje, a właśnie one są nośnikiem pamięci" - tłumaczy Dziedzic.
Maciej Nycz, RMF FM: Przygotowując się do naszej rozmowy zajrzałem na pana profil na Facebooku. Napisał pan tam: "Zaczynamy wyskakiwać z lodówki", komentując często udzielane ostatnio wywiady. Zastanawiam się, jak pan się czuje jako nieformalny ambasador Powstania Warszawskiego.
Marcin Dziedzic, dziennikarz, twórca projektu "Teraz ‘44" i współautor książki "Teraz '44. Historie": (śmiech) Dobrze się czuję. Wiadomo, że jest taki czas i tzw. moje 5 minut, ale mam do tego dystans.
Zastanawiam się, czy popularność tego projektu, a teraz też książki nie jest związana z tym, że wy robicie coś, czego jest coraz mniej w przestrzeni publicznej. Po pierwsze, pokazujecie historię niezideologizowaną. Po drugie - ona jest łatwa i przystępna w odbiorze, a jednocześnie niestabloidyzowana i bez uproszczeń.
Książka jest takim fajnym połączeniem tego, o czym pan mówi. Ten pomysł jest bardzo prosty - obraz jest wart tysiąca słów. Wystarczy spojrzenie na jedno ze zdjęć i każdy wie, o co chodzi. Każdy też inaczej sobie to interpretuje i to jest dozwolone. Podobne są emocje i odczucia, ale ludzie sobie wysnuwają różne wnioski. Takie jest ich prawo.
To jest cudowne, że wy szanujecie inteligencję odbiorcy. Pan nie próbuje narzucać jakiejś symboliki na zdjęciach. Teksty Michała Wójcika pokazują niesamowite historie, niejednokrotnie zupełnie nieznane, ale komentarza nie ma - każdy może go dołożyć we własnym zakresie.
Oczywiście, że tak. Nie robimy książki, żeby sprzedać ludziom jakąś prawdę, ale żeby pobudzić do refleksji i przy okazji przemycić kilka prawdziwych historii. To, że one są różne to też jest zaleta. O Powstaniu mówi się z okazji 1 sierpnia, raczej z takim nabożnym szacunkiem. Michał Wójcik zebrał mnóstwo historii i nie bardzo miał z nimi co zrobić. Trudno z okazji 1 sierpnia wyskoczyć np. z historią o "stalowych tyłkach" zakonnic.
Nie robimy książki, żeby sprzedać ludziom jakąś prawdę
Czy chociażby z "warszawskim Batmanem"...
Tak, albo z "Borem" Komorowskim, który był tak niepozorny, że wstydzili się go pokazywać Powstańcom... To są takie nieoczywiste rzeczy, które też się składają na obraz Powstania. Nasza książka to jest taka mozaika - najpierw był wybór zdjęć, dosyć przypadkowy - szukałem zdjęć, które po pierwsze pokazują Powstańców, a po drugie rozpoznawalną Warszawę. Michał Wójcik stanął już przed zastanym wyborem. Zamysł był taki, żeby każde zdjęcie było pretekstem, początkiem opowieści. Nie za każdym razem to się udało, bo czasem miejsca były mniej znane, nierozpoznawalni ludzie... Są dwa bieguny. Obok tych zdjęć, które są efektowne, fajne do oglądania jest tekst o rzezi Woli, od którego włosy się jeżą.
Wy to dobrze zbalansowaliście. Nie podajecie tylko ciekawostek.
W Powstaniu też były chwile tryumfu i radości, a za chwilę były rzeczy straszne.
Powstanie musiało wybuchnąć. Jest na to znakomity dowód - wybuchło
Bardzo mi się spodobało, że w książce - z wyjątkiem zdjęcia okładkowego - na każdej fotografii jest mnóstwo ludzi. To jest ciekawa perspektywa pokazywania historii, również w sensie symbolicznym. Pokazujecie ją przez pryzmat pojedynczych osób i ich historii. Nie patrzycie w sposób strasznie globalny.
My się z Michałem Wójcikiem pięknie różnimy w ocenie Powstania. On raczej jest w tej frakcji, która żałuje, uważa że nie powinno do tego dojść... On ma ogromną wiedzę, zna skalę zniszczeń i to robi na nim wrażenie. Ja nie jestem jakimś fascynatem Powstania. Denerwuje mnie gdybanie: "Co by było, gdyby nie wybuchło, czy musiało dojść do wybuchu". Ja tę dyskusję zawsze ucinam i mówię, że Powstanie musiało wybuchnąć. Jest na to znakomity dowód - wybuchło. Oczywiście, można się spierać, oceniać ale kuriozalne jest, jak ktoś mówi: "Jestem przeciw Powstaniu". To tak jakby powiedział, że jest przeciw epoce lodowcowej.
Kuriozalne jest, jak ktoś mówi: Jestem przeciw Powstaniu. To tak jakby powiedział, że jest przeciw epoce lodowcowej.
Jaka jest reakcja na książkę Powstańców i ich rodzin?
Tego nie wiemy. To jest medium analogowe. W internecie reakcje są natychmiastowe i były bardzo fajne - w zeszłym roku właściwie mnie to napędziło do zrobienia drugiej części projektu. To było szaleństwo. "Wygrałem internety" przez te kilka dni...
Tak - my też pisaliśmy o "tajemniczym projekcie".
To dziennikarze wymyślili "tajemniczą grupę" i zaczęli dociekać, kto za tym stoi. Ja to podchwyciłem i lekko podsycałem jak długo się dało. Reakcja ludzi była fantastyczna - podejrzewałem, że to się ludziom będzie podobać, ale pewności nigdy nie ma. Jak to się zaczęło to natychmiast dostałem skrzydeł i stwierdziłem, że w tym roku też robię tę zdjęcia.Wziąłem następną porcję z Muzeum Powstania Warszawskiego i potem w sierpniu i we wrześniu robiłem drugą część tych montaży. Jest to jakiś rodzaj hołdu i upamiętnienia.
Do tej pory funkcjonują w mieście kamienne tablice - mają upamiętniać miejsce i stwierdzać fakt, że coś się tam stało. Ale nie niosą emocji. Te zdjęcia natychmiast uruchamiają emocje, a właśnie one są nośnikiem pamięci.
Zdjęcia natychmiast uruchamiają emocje, a właśnie one są nośnikiem pamięci.
Bardzo spodobały mi się w pańskim kolażach dwie rzeczy - po pierwsze, nie próbował pan nachalnie sprzedawać jakiegoś przesłania. Po drugie, zostawia pan na nich różne ciekawe drobiazgi: bilbord "The Walking Dead" czy napis "The new is coming soon" za Powstańcem.
Trochę tam przypadku. Jest jeszcze np. zdjęcie z łączniczką, która stoi przy przewróconym tramwaju. Ja dopiero robiąc kolaż dopatrzyłem się, że dwie panie, które ją mijają, niosą w ręku przewodnik "Polen" czyli są z Niemiec.
A jest takie zdjęcie, które się panu śni po nocach, bo tak się pan nad nim napracował?
Jest - ono się stało moim ulubionym. To jest kolaż spod PASTy - ten z okna samochodu. Byłem tam trzy razy i za każdym razem zrobiłem zdjęcie źle. To było trudne technicznie. Na początku pogoda się nie zgadzała, później kąt... Siedziałem potem godzinami i po jednej cegle maskowałem brak precyzji.
A były takie przypadki, że pan się przygotowywał, próbował, a później musiał odpuścić?
Oczywiście. Kiedy Michał pisał teksty do zdjęć, które jeszcze się robiły uprzedzałem go: "może się zdarzyć tak, że się narobisz i będzie świetna historia, a potem ja ci powiem, że się nie dało zrobić zdjęcia". To na szczęście nie nastąpiło. Ale były problemy - przy Politechnice była taka bardzo duża barykada, dużo większa niż w śródmieściu. Zawsze robiłem 20-40 zdjęć z jednego miejsca. Tam na wszystkich stała czerwona półciężarówka - nie miałem z nią co zrobić i wystawała mi po prostu z barykady. Musiałem odpuścić to zdjęcie.
Ale inne ciężarówki pan potrafił zagospodarować - jest kolaż z Powstańcem odbijającym się w lusterku - chyba śmieciarki.
Ja uwielbiałem te momenty, kiedy coś odbija się w szybach, lusterkach. Nie ma tego dużo, ale to znakomicie działa i podnosi walor prawdziwości.
W Powstaniu dzielność się objawiała w ekstremalnych warunkach, a dziś jest rozłożona na codzienność
Pan bardzo pięknie napisał w ostatnim słowie, że książka to jest hołd dla wszelkiego rodzaju dzielności - i tamtej, i współczesnej. Kupił mnie pan tą pointą.
Pracując nad tym materiałem, oglądając tych ludzi i podziwiając ich odwagę zdałem sobie sprawę, że każdy ma swoje czasy, w których przyszło mu żyć i tak jak moja żona chora na stwardnienie rozsiane potrzebuje do życia tego, co Powstańcy mieli aż w nadmiarze - dzielności. Cecha jest ta sama, ale warunki kompletnie inne. Tam ona się objawiała w ekstremalnych warunkach, a dziś jest rozłożona na codzienność. Różne czasy wymagają różnej dzielności.
Kup wirtualny bilet - pomóż żonie autora kolaży.