Ponad 8 tys. przeciwników restrykcji sanitarnych wprowadzonych oraz planowanych przez rząd Belgii protestowało na ulicach Brukseli. Wobec agresywnych demonstrantów policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego - podała agencja Associated Press.
Demonstranci domagali się zniesienia paszportu sanitarnego umożliwiającego m.in. wstęp do barów czy obiektów sportowych. Wyrażali też swój sprzeciw wobec planowanego przez rząd nakazu poddania się szczepieniu przeciw Covid-19. W proteście uczestniczyły też zorganizowane grupy strażaków i pielęgniarek.
Wobec najbardziej agresywnych uczestników demonstracji, którzy zaatakowali ustawiony przed budynkiem Komisji Europejskiej kordon policji, użyto armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Belgijska policja poinformowała o aresztowaniu 20 najbardziej agresywnych demonstrantów. Służby donoszą również o rannych - to czterech uczestników manifestacji i dwóch policjantów.
Chcemy demokratycznego, a nie wzorowanego na dyktaturach podejścia do tego kryzysu. Wymóg posiadania paszportu sanitarnego jest sprzeczny z podstawowymi prawami człowieka
- nawoływał jeden z inicjatorów protestu. Do podobnej demonstracji doszło w Brukseli 21 listopada, kiedy na ulice miasta wyszło około 35 tys. osób.
W ciągu ostatniego tygodnia liczba zakażeń koronawirusem wzrosła w Belgii o 6 proc. w porównaniu do poprzedniego tygodnia. W kraju w pełni zaszczepiono dotąd około 75 proc. populacji.
Demonstranci w Sofii, którzy po ostatnich wyborach mają swoje przedstawicielstwo w parlamencie, domagają się zniesienia obowiązku posiadania paszportów covidowych. Tego samego żądał lider antysystemowej partii Wazrażdane (Odrodzenie) Kostadin Kostadinow na pierwszym posiedzeniu parlamentu w piątek.
Innym żądaniem protestujących, w większości rodziców uczniów, było zniesienie obowiązku badania dzieci na Covid-19 przed ich powrotem do nauki stacjonarnej. Według rodziców "nieuczciwe jest poddawanie testom zdrowe dzieci".
Uczniowie w Bułgarii przeszli na nauczanie online w końcu października. Dwa tygodnie temu resort zdrowia przystąpił do stopniowego łagodzenia restrykcji. Najpierw do szkół wróciły dzieci od pierwszej do czwartej klasy dla których sprowadzono zagraniczne łagodne testy. Od poniedziałku wszyscy uczniowie, w tym najstarsi, będą mogli podjąć naukę stacjonarną, jeśli raz w tygodniu będą przechodzić test na SARS-CoV-2.
Na przeprowadzenie testu rodzice muszą wydać pisemną zgodę. W niedzielnym wywiadzie radiowym minister oświaty Bułgarii Nikołaj Denkow poinformował, że 60 proc. rodziców podpisało już odpowiednie oświadczenie.
Wśród niemałej grupy rodziców są jednak bardzo silne nastroje antyszczepionkowe, a teorie spiskowe stają się coraz popularniejsze. Twierdzi się, że podczas testów na Covid-19 pobierany jest materiał biologiczny do tajemniczych eksperymentów medycznych. Takie twierdzenia rozpowszechniane są nawet w mediach.
Przedstawiciele partii Kontynuujemy Zmiany przyszłego premiera Bułgarii Kiriła Petkowa zapowiadają szeroką kampanię na rzecz szczepień przeciw Covid-19, ale zastrzegają, że nie będą one obowiązkowe. W Bułgarii obecnie zaszczepionych jest 28 proc. ludności. Od początku pandemii zmarło w kraju w związku z zakażeniem koronawirusem 28 805 osób.