Prokuratura Okręgowa w Świdnicy (woj. dolnośląskie) wszczęła śledztwo ws. przerwania zapory ziemnej suchego zbiornika w Stroniu Śląskim na potoku Morawka. Doszło do tego 15 września, a konsekwencją było spustoszenie przez wodę Stronia Śląskiego i innych miejscowości.

REKLAMA

Prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące nieumyślnego spowodowania katastrofy budowlanej. Informację przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy Mariusz Pindera.

Śledczy zbierają obecnie dokumentację. Stanowią ją materiały z Wód Polskich, samorządów czy nadzoru budowlanego.

Na podstawie zapoznania się z dokumentami będziemy ustalali osoby, które mogą mieć jakąś wiedzę odnośnie konstrukcji tamy, prac, które były na niej wykonywane, sposobu kontroli tamy, zachowania wymaganych w tym zakresie procedur - wyjaśnił prok. Pindera.

Na tej podstawie powstanie lista świadków. Kompletowany jest też zespół prokuratorów i biegłych, którzy pojadą na tamę i na miejscu będą zbierać dowody. Mariusz Pindera powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że nie wiadomo jeszcze, kiedy zostaną przeprowadzone oględziny.

Sprawdzane będą również wątki dotyczące podejrzeń zaniechań urzędników przed samym przerwaniem tamy, co ujawniliśmy w RMF FM.

Śledczy będą weryfikować zarzuty pojawiające się w przestrzeni publicznej, że ktoś bagatelizował problem, bądź nie dopełnił swych obowiązków, co mogło bezpośrednio doprowadzić do przelania się tamy, a potem jej rozmycia. Badane będą też wątki informowania mieszkańców o zagrożeniu.

Przerwanie tamy w Stroniu Śląskim 15 września

We wtorek Wody Polskie wydały oświadczenie w sprawie zniszczenia tamy w Stroniu Śląskim.

Podkreślono, że prace prowadzone wcześniej na zbiorniku w Stroniu Śląskim nie mogły mieć wpływu na stabilność konstrukcji zapory i nie mogły przyczynić się w żaden sposób do zniszczenia obiektu.

Ogromne wątpliwości pojawiły się jednak w temacie samego przygotowania służb do sytuacji kryzysowej, a także komunikacji w momencie przed i w trakcie przerwania tamy.

Tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, a ludzie narażeni na niebezpieczeństwo - powiedział dziennikarce RMF FM Martynie Czerwińskiej burmistrz Kłodzka Michał Piszko. Dziennikarka RMF FM przeprowadziła śledztwo, które miało na celu odtworzenie dokładnego przebiegu wydarzeń z 15 września.