"Każda osoba, która na miejscu katastrofy Tu-154 znalazła fragmenty zwłok lub elementy samolotu jest przesłuchiwana" - zapewnił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. Śledczy przyznali na czwartkowej konferencji, że w Smoleńsku cały czas znajdowane są ludzkie szczątki. Za tydzień na miejsce katastrofy jadą polscy archeolodzy.

REKLAMA

Mamy przeświadczenie, że na miejscu katastrofy smoleńskiej wciąż są szczątki ludzkie, to nas boli - oświadczył na konferencji gen. Krzysztof Parulski, pytany o kości znalezione tam ostatnio przez pielgrzymkę motocyklistów.

Zastępca szefa Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni ppłk Marek Piotrowicz poinformował, że w środę do prokuratury zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że na początku września na terenie lotniska pod Smoleńskiem znalazł szczątki, najprawdopodobniej ludzkie. Płk Ireneusz Szeląg podkreślił, że nie każdy dostarczony kawałek blachy w rzeczywistości jest częścią Tu-154.

Do Smoleńska jadą archeolodzy

Parulski zapowiedział, że w dokładnym przeszukaniu terenu mają dopomóc polscy archeolodzy, których kilkunastoosobowa grupa miałaby wyruszyć do Smoleńska jeszcze w tym roku - o ile pogoda na to pozwoli. Jeśli nie uda się przed tym, gdy zaczną się mrozy, wyjazd może się opóźnić do kwietnia - maja przyszłego roku - ocenił.

Według Parulskiego, 30 września do Smoleńska wyjedzie misja pilotażowa, by ustalić warunki wyjazdu polskich archeologów. Będzie w niej uczestniczyć polski prokurator oraz trzech ekspertów z PAN. Parulski ujawnił, że strona rosyjska miała wątpliwości prawne co do dopuszczalności prac polskich archeologów.

O opinię w tej sprawie pytano aż pięć różnych resortów. Ostatecznie Główna Prokuratura Federacji Rosyjskiej wyraziła zgodę - powiedział.

Wrak samolotu wciąż nieprzykryty

Parulski i Szeląg przyznali, że - mimo apeli ponawianych od maja - strona rosyjska wciąż nie zabezpieczyła wraku rozbitego samolotu, którego szczątki ułożono w miejscu przylegającym do lotniska Siewiernyj. Prokuratorzy przypomnieli, że wrak pozostaje w dyspozycji rosyjskiego MAK, a z wcześniejszych ustaleń wynika, że miała go zabezpieczyć brezentem firma zewnętrzna.

Widocznych zmian nie dostrzegliśmy - zaznaczył Parulski. Zapewnił, że przy wraku dyżurują milicjanci i polscy dyplomaci. Poinformował, że gubernator Smoleńska miał przeznaczyć na zabezpieczenie wraku 7 mln rubli, za które będzie wykonana "kopuła", będąca trwalszym zabezpieczeniem niż brezentowa płachta.

Polscy prokuratorzy nie wiedzą, co kierowało osobami, które zleciły cięcie szczątków prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Zdjęcia obrazujące takie działania wobec resztek wraku pokazała ostatnio TVP. Szeląg pytany, czy to niszczenie dowodów odparł, że wbrew pozorom odpowiedź "nie musi być jednoznaczna", choć generalnie takie działania można uznać za utrudnianie oceny danego dowodu rzeczowego.

Powiedział, że powinno się w jak najmniejszym stopniu ingerować w strukturę fizyczną dowodu rzeczowego. Zarazem dodał, że trzeba brać pod uwagę też "inne okoliczności". Wyraził przypuszczenie, że podstawą takiej decyzji mogła być np. konieczność pocięcia elementu samolotu na mniejsze części, by można je było przetransportować.

Parulski: Nie uchybiłem standardom pracy prokuratora

Szeląg ujawnił, że - jako nieprzydatny dla rozstrzygnięcia całej sprawy - oddalono wniosek mec. Rafała Rogalskiego (pełnomocnika m.in. Jarosława Kaczyńskiego) o przesłuchanie Parulskiego na okoliczność jego udziału w sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Szeląg wyjaśnił, że charakter wniosku odnosi się do okoliczności niejawnych. Podkreślił, że nawet gdyby rzecz nie dotyczyła spraw tajnych, to on i tak nie wypowiedziałby się o tej sprawie przez wzgląd na przyzwoitość. Adwokatowi chodziło o to, że w czasie sekcji ciała prezydenta okazało się, iż na sekcyjnym stole są fragmenty ciała w generalskim mundurze.

Sam Parulski oświadczył, że nie uchybił standardom pracy prokuratora; dodał, że przy sekcji ciała prezydenta był obecny konsul RP. Przypomniał, że sam J. Kaczyński nie zgłaszał 10 kwietnia uwag co do tożsamości ciała swego brata - prezydenta RP, gdy je identyfikował, zaś na fragmenty innego ciała, które znajdowały się na stole sekcyjnym, uwagę zwrócił on sam, jako polski prokurator obecny w czasie sekcji ciała prezydenta.

Prokuratura ma większość dokumentów dotyczących organizacji lotu

Wojskowa prokuratura dostała już większość dokumentów dotyczących organizacji lotu i wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji 10 kwietnia, jak i materiały związane z remontem obu rządowych tupolewów. Śledczy mają też już opisane szczegółowo przez biegłych zdjęcia satelitarne lotniska w Smoleńsku.

Śledczy wciąż czekają na inne ekspertyzy, m.in. fonoskopijne. O prawdopodobieństwie stawiania w tym wątku zarzutów nie chciał się wypowiadać. Nie określił też terminu zakończenia prac przez biegłych z dziedziny fonoskopii.

Prokuratura nadal czeka też na ekspertyzę policji, dotyczącą filmu prezentującego "postępy mgły" w Smoleńsku 10 kwietnia, oraz opinie ABW o filmie z internetu nakręconym na miejscu katastrofy, a także o telefonach komórkowych ofiar tragedii. Jak powiedział Szeląg, część tych telefonów była aktywna w chwili katastrofy i zalogowana do rosyjskiego systemu łączności.

W sumie w polskim śledztwie przesłuchano już ponad 500 świadków (włącznie z przesłuchanymi na wniosek Rosji). W planie prokuratura chce jeszcze wezwać ok. 50 świadków; ich liczba może się zwiększyć. Prokuratura wysłała w sumie sześć wniosków o pomoc prawną do Rosji, jeden do Białorusi i jeden do USA. Zapowiedziano, że będzie siódmy wniosek do prokuratury rosyjskiej.

Wciąż nie wiadomo, jaki status miał lot do Smoleńska

Polska prokuratura nadal formalnie nie wie, jaki status miał lot do Smoleńska. Rosja uznaje go za przelot cywilny; Edmund Klich - za operację wojskową. Ustalenie statusu lotu to dla nas jedno z kluczowych zagadnień, od którego będą zależeć nasze decyzje - przyznał płk Ireneusz Szeląg i dodał, że ta kwestia jest przedmiotem jednego z polskich wniosków o pomoc prawną do strony rosyjskiej.

PiS chce rezolucji Sejmu, wzywającej premiera do działań zmierzających do "rzetelnego wyjaśnienia" przyczyn katastrofy i "natychmiastowego wystąpienia" do premiera Rosji o pilne przekazanie wraku samolotu i kompletu czarnych skrzynek. Projektu nie poprze PO.