Nie wykluczamy pozwów cywilnych wobec prokuratora krajowego - mówi prokurator Ewa Wrzosek. Jest ona jedną z kilku osób skierowanych do pracy w prokuraturach znajdujących się kilkaset kilometrów od miejsc ich zamieszkania. Na stawienie się w nowych jednostkach prokuratorzy otrzymali 48 godzin.
Delegowani chcą pozywać prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, bo twierdzą, że jego decyzja nosi charakter represji za ich działalność w stowarzyszeniu "Lex Super Omnia", które krytykuje kierownictwo prokuratury.
Na drodze służbowej nie możemy domagać się odwołania delegacji ani nawet ich uzasadnienia, dlatego wybierzemy inną formę - dodała prokurator Ewa Wrzosek.
Z chwilą ochłonięcia podejmiemy jakieś kroki prawne, na takiej drodze, jaka przysługuje każdemu obywatelowi, a więc przed sądem pracy, bo te działania odbieramy ewidentnie jako dyskryminację członków stowarzyszenia "Lex Super Omnia", jako swego rodzaju mobbing - dodała prokurator.
Prokuratura krajowa argumentując delegacje mówi o wzmocnieniu jednostek, które dotknęła pandemia. Natomiast jedna z delegowanych powiedziała reporterowi RMF FM, że w placówce, do której jedzie - nie ma kłopotów kadrowych.
Prokuratura Krajowa podaje w wydanym komunikacie, że delegacje czasowe dotyczą 18 prokuratorów i wynikają z konieczności czasowego wzmocnienia jednostek dotkniętych problemami kadrowymi wynikającymi z pandemii.
Nie tłumaczy natomiast, jakie były kryteria wyboru delegowanych ani dlaczego delegacje są tak dalekie.
Najdalej - z Wrocławia do Goleniowa, a więc o 411 km - przeniesiony został prok. Daniel Drapała. Poza prok. Kwiatkowską, Szeską i Wrzosek delegowany został także prok. Jarosław Onyszczuk - z Warszawy do odległego o 263 km Lidzbarka Warmińskiego.
O wyjaśnienia dotyczące nagłego oddelegowania wybranych prokuratorów do odległych jednostek zwrócił się do Prokuratora Generalnego Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Poprosił też o kopie tych decyzji kadrowych wraz z uzasadnieniem.
Rzecznik w piśmie do Ziobry zapytał m.in. czy w toku podejmowania decyzji o delegacjach prokuratorów wzięto pod uwagę sytuację rodzinną danego prokuratora i szczególne kwestie zdrowotne związane z epidemią koronawirusa. RPO zwrócił się też z pytaniem, dlaczego udzielono delegacji właśnie tym, a nie innym prokuratorom.
Bodnar podkreślił przy tym, że nie kwestionuje potrzeb kadrowych mniejszych jednostek prokuratury. Jak zaznaczył, jego wątpliwość budzi jednak podjęcie tych decyzji nagle, bez umożliwienia prokuratorom przygotowania się do tych delegacji. Wskazał przy tym, że wymaga to przecież przeorganizowania ich dotychczasowego życia zawodowego i rodzinnego.
Należy mieć także na uwadze sytuację epidemiologiczną panującą w kraju, która utrudnia podejmowanie podstawowych czynności, jak choćby poszukiwanie tymczasowego miejsca zamieszkania - dodał rzecznik.
Bodnar zaznaczył też, że prokuratorów oddelegowano do bardzo odległych jednostek.
Rzecznik zauważył też, że stowarzyszenia zrzeszające prokuratorów wskazują, iż delegacje te stanowiły "reakcję na działania prokuratorów w ramach stowarzyszenia Lex Super Omnia, w szczególności zaś reakcję na krytyczne wypowiedzi delegowanych prokuratorów".
RPO wskazał przy tym, że prawo do swobody wypowiedzi gwarantują śledczym prawo polskie i międzynarodowe. Zauważył, że również z wytycznych ONZ wynika, że "prokuratorzy mają w szczególności prawo do uczestniczenia w publicznej dyskusji nad sprawami dotyczącymi prawa, wymiaru sprawiedliwości oraz promocji i ochrony praw człowieka oraz do przystępowania do lokalnych, krajowych lub międzynarodowych organizacji i uczestniczenia w ich spotkaniach, bez ponoszenia odpowiedzialności w związku z ich legalną działalnością".
W tym kontekście decyzje Prokuratora Generalnego wobec członków i kierownictwa Stowarzyszenia Lex Super Omnia, wyrażającego krytyczne oceny w stosunku do kierownictwa prokuratury, budzą tym większe wątpliwości i mogą być postrzegane jako retorsje za prowadzenie legalnej działalności w stowarzyszeniu - dodał rzecznik.