"Przybywa bardzo dużo osób z Białorusi, mówimy nawet o 10 tys. wniosków miesięcznie. Jeżeli chodzi o Rosję, mamy sygnały od naszych firm, że te wnioski nie są zbyt chętnie rozpatrywane. Wygląda na to, że nasze władze się wahają, robią jeden krok do przodu, jeden krok do tyłu - z jednej strony chciałyby tych specjalistów, z drugiej jednak jakieś względy sprawiają, że nie do końca." - mówi Konrad Weiske, wiceprezes Software Development Association Poland - organizacji zrzeszającej firmy z branży IT oraz CEO Spyrosoft. O napływie nowych specjalistów i patriotyzmie informatyków z Ukrainy w internetowym radiu RMF24 rozmawiał z nim Marcin Jędrych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Marcin Jędrych, radio RMF24: Ponad 300 tys. wykształconych Rosjan wyjechało z Rosji od początku wojny, czyli od 24 lutego. Takie dane przekazał The Wall Street Journal powołując się na sondaż przeprowadzony przez organizację non-profit pomagającą ludziom w opuszczeniu kraju. Wśród nich jest wielu pracowników branży nowych technologii. Szykuje nam się napływ potężnej armii specjalistów w poszukiwanych zawodach. Czy oni nam się do czegoś mogą przydać, czy w ogóle to jest dla nich dobry pomysł, żeby tu pracować i przede wszystkim, czy my chcemy żeby oni tu pracowali?
Konrad Weiske: Potencjalnie mógłby się szykować, ale niestety się nie szykuje. Z różnych przyczyn, w zależności od kraju np. z Ukrainy - jak wiadomo - nie mogą wyjeżdżać mężczyźni pomiędzy 18 a 60 rokiem życia, podczas gdy większość pracowników branży IT to niestety mężczyźni, dlatego to źródło pracowników dla nas nie jest dostępne.
Jeżeli chodzi o Rosję, mamy sygnały od naszych firm, że te wnioski nie są zbyt chętnie rozpatrywane. Wygląda na to, że nasze władze się wahają, robią jeden krok do przodu, jeden krok do tyłu. Z jednej strony chciałyby tych specjalistów, z drugiej strony jednak jakieś względy sprawiają, że nie do końca. Pomijając już fakty techniczne - takie wnioski trzeba składać w konsulatach, trzeba opłacać wnioski. Do tego Rosja jest krajem objętym ograniczeniami w SWIFT, a nasze konsulaty w Rosji nie działają, bo są wydaleni dyplomaci.
Natomiast przybywa dużo osób z Białorusi i są to naprawdę bardzo duże liczby. Jeżeli chodzi o pracowników z Białorusi, w tej chwili mówimy o ok. 10 tys. wniosków miesięcznie. To jest akurat dobra wiadomość dla naszej branży.
A czy ci ludzie, o których pan wspomniał, właśnie z Białorusi, to są tacy fachowcy, których nam faktycznie potrzeba? Oni mogą coś wnieść, mogą pomóc w rozwoju polskiej branży związanej z IT?
Tak, to są dokładnie tacy pracownicy jakich potrzebujemy - przy czym trzeba pamiętać, że te 10 tys., to nie tylko sami pracownicy, ale też często ich rodziny, więc trzeba to podzielić przez dwa, przez trzy. Natomiast nawet parę tysięcy osób bardzo w naszej branży pomaga. Ona bardzo się rozwija i potrzebuje bardzo dużej liczby pracowników i nawet tych kilka tysięcy to już jest coś.
Czy to, że w Rosji w tej chwili wiele biznesów się zamyka, wiele firm przestaje tam po prostu prowadzić działalność z wiadomych powodów. Czy to sprawia, że w zakresie właśnie IT - o którym rozmawiamy -widzicie, że pewien zakres działalności może się nieco ograniczyć, że nie będzie tam zbytu produktów czy też zainteresowania. Bo wiadomo, że trudno będzie sprzedawać coś, co jest obecnie zakazane?
Nasza branża praktycznie nie eksportuje nic ani do Białorusi, ani do Rosji, ani na Ukrainę. Dlatego pod tym względem nie ma to dla nas znaczenia. Natomiast my widzimy inny trend. Sporo firm, które coś robiły z firmami z Białorusi, Rosji, Ukrainy nie chcą nic tam robić i chcą coś robić z firmami z Polski. Pod tym względem mamy dużo większe zapotrzebowanie na nasze usługi. Tutaj widać ten mocny wpływ.
Słyszymy, że w Ukrainie specjaliści IT mocno wspierają swój kraj, tworząc różnego rodzaju oprogramowanie czy strony internetowe. Czy też to obserwujecie?
Z tego co wiemy - a wiemy bardzo dokładnie, bo jesteśmy w stałym kontakcie z taką organizacją jak my w Ukrainie - Ukraińcy wykazują się niesłychanym patriotyzmem, jeżeli chodzi o to, co robią. Oni wręcz czasem nie chcą wyjeżdżać, oni potrafią pół swojej pensji przeznaczyć na potrzeby swojego wojska.
Firmy ukraińskie nawet nie chcą od nas pieniędzy, one mówią: my wam przelejemy pieniądze, kupcie nam rzeczy, które nam są potrzebne, kupcie nam drony, kupcie nam opatrunki, to jest to, czego potrzebujemy.
Tutaj naprawdę wielki szacunek dla tych osób. Oni cały czas próbują - nawet pod bombami, nawet w tej bardzo trudnej sytuacji - coś robić. Tutaj myślę, że również dlatego spora część tych osób do Polski nie przyjedzie.
Jak państwo, jako branża IT, oceniacie te wszystkie działania tych różnych grup hakerskich, które skutecznie kąsają całą infrastrukturę w Rosji, blokując kolejne serwery. Jak to jest oceniane przez fachowców, ludzi, którzy wiedzą, jak to się robi i jak to jest trudne?
To jest trudne, ale też proszę zwrócić uwagę, że jakieś absolutnie kluczowe elementy infrastruktury IT państwa rosyjskiego nie zostały dotknięte. Te czyny są spektakularne, o nich wiele mówią media, ale one fizycznie niespecjalnie szkodzą Rosji. Także dlatego, że Rosja ma bardzo dobrze rozwinięty przemysł IT i ma bardzo dobrych specjalistów od cyberbezpieczeństwa. Myślę, że te strefy, które są szczególnie newralgiczne, one są bardzo dobrze zabezpieczone.
Natomiast dla nas wszystkich z tego płynie jedna wielka nauka: nie ma w tej chwili biznesu, który byłby bezpieczny. Każdy powinien się zabezpieczać, co najmniej tak samo dobrze jak państwo rosyjskie.
Wtedy będziemy mieli może więcej spokoju nie martwiąc się o to, czy ktoś nam nie szyfruje danych albo nie blokuje serwera.
Tak, bo każdy jest potencjalnym celem ataku. Nie ma co myśleć, że np. biznes jest mały, on również będzie celem ataku.