Nietypowe, jak na salę sądową, słowa padły podczas procesu Beaty Sawickiej. Była posłanka PO jest oskarżona o przyjęcie stu tysięcy złotych łapówki. Pieniądze wręczył jej i wszystko nagrał słynny agent Tomek. W mowie końcowej obrońca Sawickiej tłumaczył, że kobieta padła ofiarą "miłości platonicznej". Została wykorzystana i porzucona. Adwokat w swojej przemowie nawiązywał do literackich i filmowych wzorców miłości.
Mecenas Jacek Dubois długo tłumaczył, dlaczego Beata Sawicka powinna zostać uniewinniona. Podkreślał, że kobieta jest tylko kozłem ofiarnym CBA, które w tej sprawie nadużyło swych uprawnień. Dlatego obrońca domaga się uniewinnienia. Prokuratura żąda dla byłej posłanki PO pięciu lat więzienia i 54 tys. zł grzywny.
Według obrońcy Sawickiej, gdyby w jej otoczeniu nie pojawił się agent Tomek z CBA, kobieta nie znalazłaby się na ławie oskarżonych. Stała się ona ofiarą nadużyć biura, które postanowiło przeprowadzić test na uczciwość nie tylko posłanki, ale całego społeczeństwa. To nie jest zadanie dla CBA. Agenci powinni ścigać przestępstwa korupcyjne, a nie prowokować - podkreślał obrońca.
Były takie filmy, jak "Śniadanie u Tiffany'ego", czy "Między słowami", gdzie wszystko dzieje się w głowach ludzi. Ten drugi film nakręciła kobieta, bo żaden mężczyzna nie byłby w stanie. A kobiety czują inaczej. W tym filmie nie ma ani pół słowa o uczuciu. Nie ma dotyku. A tymczasem ta dwójka przeżywa olbrzymie emocje - wszystko się dzieje wewnątrz. Emocje i namiętności, które nie zostały wyrażone. Czy trzeba powiedzieć "kocham cię" i pójść z kimś do łóżka, żeby wyrazić emocje? - pytał adwokat Jacek Dubois.
W tym kontekście przypomniał fakty znane z akt sprawy: wspólne wyjścia do kina, wizyty w pokoju hotelowym, wspólne śpiewanie piosenek, tańce, SMS-y po północy, wysyłanie sobie kwiatów i obdarowywanie się prezentami. Czy ktokolwiek z nas miał taką służbową znajomość? A co na to powiedziałby nasz partner życiowy? - pytał retorycznie adwokat.
Mecenas długo przekonywał, że Beata Sawicka przeżywała fascynację mężczyzną, który w tym samym czasie zarzucał sieć, która doprowadziła ją na ławę oskarżonych. Weźmy takie cytaty z ich rozmów: "Pa, buziaczki", "Nie ma Ciebie, to komu mam śpiewać?", "Tak się za Tobą stęskniłem (...)", "Pa, misiu. Lulaj". Gdyby ktokolwiek wypowiadał podobne słowa w kontaktach służbowych, to padłoby oskarżenie o mobbing - ale tutaj nikt się nie skarżył - ocenił Jacek Dubois. Zdaniem adwokata, nawet jeśli Sawicka przeżyła romans, to nie zrobiła nic złego. Weszła w ferwor życia, czuła się jak nastolatka. Powiedziała kiedyś Tomkowi: "robię to dla ciebie". Właśnie taką osobą bardzo łatwo manipulować - zakończył swoją przemowę prawnik.
W 2007 roku CBA pod rządami Mariusza Kamińskiego przedstawiło materiały kompromitujące byłą posłankę Platformy Obywatelskiej Beatę Sawicką. Została ona przyłapana na braniu pieniędzy od mężczyzny, który okazał się potem agentem CBA. Za ustawienie przetargu na działkę nad morzem przyjęła 100 tysięcy złotych łapówki. CBA przedstawiło kilka nagrań - m.in. rozmowę telefoniczną posłanki z jej kolegą z parlamentu (nie ujawniono wtedy, z kim) oraz podsłuchy z rozmowy z funkcjonariuszem CBA, podającym się za biznesmena.
Jest coś do wzięcia. Więc wiesz... jest możliwość załatwienia sprawy i może byś na tym ugrał coś. Natomiast zastanów się, czy facet jest na tyle lojalny i w porządku, żebyś coś z tego miał. Pamiętaj, ile ja ryzykuję - brzmiał fragment nagrania Beaty Sawickiej wyemitowanego przez CBA na konferencji szefa CBA 16 października 2007 roku.