Możliwe, że Jewgienij Prigożyn jest już na Białorusi. Jak podały niezależne białoruskie kanały mediów społecznościowych, samolot należący do szefa Grupy Wagnera, prywatnej firmy wojskowej, która zbuntowała się w Rosji, wylądował na wojskowym lotnisku w Maczuliszczach koło Mińska. To właśnie na Białorusi ma powstać baza dla 8 tysięcy wagnerowców.
Embraer Legacy 600, zarejestrowany na firmę Prigożyna, którym w ostatnich dniach latał szef grupy, w nocy wyleciał z Sankt Petersburga do Rostowa na południu Rosji. Stamtąd szerokim łukiem omijając Ukrainę skierował się w stronę Mińska.
Ok. 6:30 czasu polskiego samolot wylądował na zajętym przez Rosjan lotnisku wojskowym w Maczuliszczach. Chwilę potem wylądował tam jeszcze jeden prywatny odrzutowiec Grupy Wagnera - ta maszyna ruszyła z Petersburga.
Przypomnijmy, że po buncie wagnerowców w Rosji doszło do porozumienia, które przewiduje, że członkowie tej prywatnej armii znajdą schronienie na Białorusi.
W swym poniedziałkowym wystąpieniu Władimir Putin zachęcał najemników z Grupy Wagnera, by przyłączyli się do rosyjskich sił zbrojnych i nadal walczyli przeciw Ukrainie oraz uczestniczyli w innych rosyjskich operacjach zagranicznych. Określił też organizatorów sobotniego buntu Grupy jako zdrajców, choć nie wymienił Prigożyna z nazwiska.
Wagnerowcom dał też alternatywę: mogą wyjechać na Białoruś.
Amerykański Instytut Badań nad Wojną uważa, że "przyszłość Grupy Wagnera jest niejasna, ale najprawdopodobniej nie będzie w niej Jewgienija Prigożyna i być może nie przetrwa jako oddzielny czy jednolity twór". ISW jest zdania, że część najemników może udać się w ślad za Prigożynem na Białoruś.
Jednakże jeśli Kreml będzie wywierać na Białoruś presję, to nie zapewni ona Prigożynowi ani najemnikom z Grupy Wagnera prawdziwego schronienia. Gdyby zostali oni oskarżeni o zdradę stanu, Alaksandr Łukaszenka prawdopodobnie przystanie na ich ekstradycję - ocenia instytut.
Media piszą, że baza wagnerowców, przeznaczona dla 8 tysięcy ludzi, ma powstać na południowy wschód od stolicy Białorusi, Mińska. Jak podaje na przykład "The Telegraph" to właśnie z 8 tysięcy najemników, a nie 25 tysięcy jak podawał sam Jewgienij Prigożyn, składała się kolumna, która w sobotę podążała w stronę Moskwy.
Już pojawiają się nieoficjalne informacje, że obóz zaczyna być budowany w Osipowiczach koło Mohylewa. Ta baza ma zająć blisko 25 tysięcy metrów kwadratowych. Na miejsce mają już docierać pierwsi najemnicy z planowanych 8 tysięcy. Niezależne białoruskie kanały podają jednak, że wciąż nie ma potwierdzenia tych informacji i nie widać przemieszczania sprzętu i wojskowych w tych okolicach.
W sobotę doszło do buntu Grupy Wagnera, co miało być efektem napięć pomiędzy rosyjskim resortem obrony a przywódcą wagnerowców Jewgienijem Prigożynem.
Siły podległe Prigożynowi najpierw zajęły Rostów nad Donem, w tym siedzibę główną Południowego Okręgu Wojskowego, a następnie ruszyły w kolumnie pancernej w kierunku Moskwy.
Bunt zakończył się po negocjacjach Prigożyna z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Szef Grupy Wagnera zgodził się ustąpić i po południu rozkazał najemnikom, by zaczęli się wycofywać z terytorium Rosji.
W poniedziałek głos zabrał sam Prigożyn. Szef najemników przekazał, że 1 lipca Grupa Wagnera miała przestać istnieć "w wyniku intryg i nieprzemyślanych decyzji". Tłumaczył także, że marsz nie miał na celu obalenia władz na Kremlu.