"To na terenie Gdańska rozwijała się piramida finansowa, dlatego prezydent tego miasta jest dla nas ważnym świadkiem" - mówiła w rozmowie z RMF FM przewodnicząca komisji śledczej do sprawy Amber Gold Małgorzata Wassermann. Paweł Adamowicz zeznawał przed komisją, którą interesowały przede wszystkim wiedza i związki Adamowicza z firmą Amber Gold i jej twórcą, Marcinem P. "Gdybyśmy wiosną 2012 r. wiedzieli, kim jest Marcin P., nie byłoby umów, nie byłoby konferencji prasowych, ani rozmów z Amber Gold, m.in. dotyczących finansowania filmu o Lechu Wałęsie" - zapewniał podczas przesłuchania prezydent Gdańska.
To tam ta firma się rozwinęła, to tam zrobiła wielkie długi na lotnisku w Gdańsku, a wreszcie to ten prezydent na konferencji prasowej reklamował tę firmę. Nie mówiąc już o tym, że ciągnął samolot linii OLT - tak Małgorzata Wassermann argumentowała konieczność przesłuchania przez komisję prezydenta Adamowicza.
Firma OLT Express należała do twórcy piramidy finansowej Marcina P., a ciągnięcie samolotu tych linii przez prezydenta Gdańska, to nawiązanie do akcji, podczas otwarcia nowego terminalu gdańskiego lotniska przed Euro 2012.
Na samym początku Paweł Adamowicz oświadczył przed komisją, że "nie miał żadnych kontaktów z Marcinem P.". Nigdy o to nie zabiegałem - powiedział. Dodał, że o Amber Gold dowiedział się z mediów i z reklam.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann pytała świadka m.in. o zaangażowanie w akcję z grudnia 2011 roku, kiedy podczas otwarcia nowego terminalu na gdańskim lotnisku, Adamowicz razem z innymi politykami Platformy Obywatelskiej, ciągnął samolot linii lotniczych należących do Marcina P. - twórcy piramidy finansowej.
Adamowicz podkreślał, że akcja, w której brał udział, była elementem świętowania sukcesów portu lotniczego w Gdańsku, a on nie wiedział do kogo należy samolot, jak zaznacza nie ma sobie nic do zarzucenia.
Emocje bior gr na komisji ledczej ds. #AmberGold. Wtek cignicia linii lotniczych Marcina P. @RMF24pl pic.twitter.com/ycjel2kG0e
patrykmichalski12 wrzenia 2017
Nikt nie informował mnie o zatrudnieniu Michała Tuska w porcie lotniczym w Gdańsku - zeznał dalej prezydent Gdańska. Paweł Adamowicz stwierdził, że zna syna byłego premiera w sposób nieznaczny, czyli rozmawiał z nim kilka razy w życiu.
Moi pracownicy wnioskowali z agresywnej kampanii reklamowej, że Amber Gold dysponuje dużymi środkami - tak prezydent Gdańska Paweł Adamowicz odpowiedział przed komisją śledczą na pytanie, dlaczego do firmy Amber Gold zwrócono się o wsparcie produkcji filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei".
W październiku 2012 r. firma Akson Studio, producent filmu w reżyserii Andrzeja Wajdy ogłosiła, że zwróciła całą uzyskaną od spółki Amber Gold kwotę, czyli 3 mln zł netto wraz z należnym podatkiem VAT na konto podane przez syndyka masy upadłościowej Amber Gold.
Joanna Kopcińska z komisji pytała, jak sprawdzono wiarygodność finansową Amber Gold. Moi pracownicy wnioskowali z kampanii reklamowej, że dysponuje dużymi środkami - odpowiadał Adamowicz. Dodawał, że trzeba rozróżnić wiedzę z roku 2011, 2012 i dzisiejszą, a w 2011 roku "nikt w Polsce nie miał jakiejkolwiek wiedzy" o strukturze finansowania Amber Gold. Przekonywał też, że "nie jest rolą prezydenta Gdańska" weryfikowanie zdolności finansowej firm. On - jak mówił - po prostu zainteresował ileś firm wsparciem tej produkcji, bo polski budżet nie był w stanie wesprzeć filmu o Lechu Wałęsie.
Myśmy nie mieli w roku 2011 ani w 2012 w maju tej wiedzy o Amber Gold, a tym bardziej o OLT Express, którą mamy dzisiaj. Bo gdybyśmy mieli tę wiedzę zbliżoną, nie mówię taką samą, ale zbliżoną częściowo, ani nie byłoby tych umów, ani nie byłoby tych konferencji, ani tych rozmów. Życie w społeczeństwie pluralistycznym, demokratycznym państwie prawa opierającym się na zaufaniu jest obarczone naturalnym ryzykiem - podkreślał świadek.
Prezydent Gdańska powiedział też, że miasto rocznie wysyła mnóstwo listów, odbywa się mnóstwo spotkań ws. pozyskania funduszy na sport czy kulturę. To są działania rutynowe, powszechne, każdy, kto był chociaż raz samorządowcem, wie, jak ciężko jest znaleźć pieniądze na dzielność sportową, kulturalną, jakich brakuje. Dlatego każdy samorządowiec, ja również, jesteśmy żebrakami, my chodzimy i żebrzemy po firmach (...) pieniądze na różne działania kulturalne i sportowe. Oczywiście jak to bywa w czasie żebrania, większość odmawia, niektórzy dosłownie odpowiadają - powiedział Adamowicz.
Dodał, że z drugiej strony do samorządów zgłaszają się stowarzyszenia, grupy dzielnicowe, kluby o dofinansowanie różnych działań sportowych, charytatywnych, społecznych. To taka pompa ssąco-tłocząca, samorządowcy proszą, a następnie samorządowców prosi się o to samo tylko z innej strony (...). Nasza motywacja jest czysta, jasna, przejrzysta i tak też było z filmem "Wałęsa" - powiedział prezydent Gdańska.
Głośno o sytuacji spółki Amber Gold zrobiło się w lipcu 2012 r., kiedy linie OLT Express zaczęły mieć kłopoty finansowe - zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika, a następnie firma poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze. Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. W połowie sierpnia 2012 r. upadłość ogłosiła Amber Gold.
Po upadku OLT Express okazało się, że ze spółką współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk, który miał się zajmować obsługą prasową linii OLT Express i analizą ruchu lotniczego z Gdańska.
Z materiału zebranego do tej pory przez Prokuraturę Regionalną w Łodzi, która bada, gdzie trafiły pieniądze wyprowadzone z Amber Gold, wynika m.in., że od 15 grudnia 2011 r. do 30 sierpnia 2012 r. na rzecz OLT Express przelano z kont Amber Gold 5 mln 800 tys. dolarów i 43 mln 600 tys. zł. Jak ustalono, mimo tego OLT Express nie realizowała swoich zobowiązań finansowych wynikających choćby z konieczności uregulowania rat leasingowych za samoloty.
(j., mal)