Zbrojna interwencja w Syrii może nastąpić do połowy przyszłego tygodnia - sugeruje francuski prezydent Francois Hollande w wywiadzie dla dziennika "Le Monde". "Nie opowiadam się za interwencją, która obaliłaby Baszara el-Asada, ale musi ona powstrzymać reżim w Damaszku przed dalszym używaniem broni chemicznej. W przeciwnym razie zagrożona będzie nie tylko syryjska ludność cywilna, ale również inne kraje" - ogłosił Hollande.
Prezydent Francji powtórzył w wywiadzie, że niedawna "masakra chemiczna w Damaszku" musi zostać ukarana. Francja jest do tego gotowa i będę o tym dzisiaj rozmawiał z Barackiem Obamą - zapowiedział Hollande.
Francuski prezydent twierdzi, że zielone światło Rady Bezpieczeństwa ONZ nie jest konieczne, by można było przeprowadzić atak. Jego zdaniem, wystarczy poparcie międzynarodowej koalicji, w której skład będą wchodziły między innymi państwa europejskie i Liga Arabska.
Hollande zauważa też, że interwencja może bez problemu odbyć się bez udziału Brytyjczyków, skoro brytyjski parlament odrzucił jej projekt.
Izba Gmin, czyli niższa izba brytyjskiego parlamentu, głosowała nad interwencją zbrojną w Syrii minionej nocy. Przeciwko odpowiedzi na ataki chemiczne w Damaszku zagłosowało 285 deputowanych, natomiast "za" opowiedziało się 272 brytyjskich parlamentarzystów. Co więcej, deputowani sprzeciwili się rządowemu wnioskowi o poparcie interwencji nawet w przypadku usprawiedliwienia jej przez dowody, dostarczone przez inspektorów Organizacji Narodów Zjednoczonych.Po głosowaniu szef rządu w Londynie oświadczył, że nie będzie lekceważył opinii parlamentu, gdyż jest oczywiste, że izba nie chce użycia siły wobec Syrii. Rząd będzie się tego trzymał - powiedział David Cameron.
Zdaniem komentatorów, wynik głosowania w Izbie Gmin ma potrójne znacznie. Po pierwsze dowodzi, jak mocno w świadomości polityków tkwi pamięć o wojnie w Iraku. Odrzucenie zgłoszonej przez premiera propozycji interwencji w Syrii jest tego bezpośrednim efektem. Po drugie porażka Davida Camerona oznacza, że utracił on kontrolę nad polityką zagraniczną i kwestiami obronności Wielkiej Brytanii, co w rezultacie obniży jego status na arenie międzynarodowej. Po trzecie, fakt, że Wielka Brytania nie weźmie udziału w ataku na Syrię, będzie miał wpływ na przyszłe relacje między Londynem i Waszyngtonem.