"Cztery medale polskich sportowców w Soczi byłyby sukcesem. W Vancouver zdobyliśmy sześć krążków i to były historycznie nasze najlepsze igrzyska. Trudno będzie to powtórzyć" - przyznaje w rozmowie z RMF FM prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki. Mówi także m.in. o kandydaturze Krakowa na gospodarza imprezy w 2022 roku. "Nie stać nas na takie wydatki, jakie poniosła Rosja. Chcemy pokazać światu, że nie tylko bogate państwa mogą organizować igrzyska" - zaznacza.

REKLAMA

Michał Rodak: Po udanym początku sezonu w sportach zimowych zaczął się wyścig o to, kto wytypuje więcej medali dla Polski na igrzyskach. Minister sportu mówił nawet o dziesięciu krążkach. Teraz już emocje opadły, czy może pan podziela ten wielki optymizm?

Andrzej Kraśnicki: Ja jestem pragmatykiem i z dużą rezerwą odnoszę się do określania, ile medali mamy zdobyć na igrzyskach. Z każdego medalu będę się cieszył. Mam taką nadzieję, że tych momentów będzie dużo. Szans przed igrzyskami mamy stosunkowo wiele, ale najważniejsze jest, żeby ten najlepszy sportowy rezultat osiągnąć w tym roku właśnie na igrzyskach.

A mamy jakiś plan minimum?

Mamy określone doświadczenia. W ogóle na igrzyskach zimowych zdobyliśmy 14 medali, a sześć w Vancouver i to były historycznie nasze najlepsze igrzyska. Myślę, że będzie trudno to powtórzyć. Jeżeli uda nam się zdobyć co najmniej cztery medale, to byłby sukces.

Nie grozi nam powrót do czasów Salt Lake City czy Turynu, gdy mieliśmy po dwa medale, czy też jeszcze wcześniejszych igrzysk, gdy przez lata nie mieliśmy ani jednego? Coś się zmieniło, że teraz możemy być optymistami większymi niż wtedy?

Te wyniki, które obserwujemy aktualnie i rok temu, świadczą, że jest duży postęp w sportach zimowych w Polsce. Również sytuacja, w jakiej się aktualnie znajdujemy - myślę o ilości zdobytych kwalifikacji olimpijskich, gdzie standardy wyznaczają międzynarodowe federacje sportowe i akceptuje je Międzynarodowy Komitet Olimpijski - świadczy o tym, że ruszyły się w Polsce sporty zimowe i jest szansa na lepsze rezultaty niż tradycyjnie do tej pory.

Czyli te oczekiwania medalowe, które mamy, już nie mówię o tych najbardziej optymistycznych prognozach, to pana zdaniem realna ocena naszych obecnych możliwości w sportach zimowych?

Ruszyły się w Polsce sporty zimowe i jest szansa na lepsze rezultaty niż tradycyjnie do tej pory

Wymieniałem liczbę czterech medali, natomiast z każdego krążka będziemy się cieszyć i miejmy nadzieję, że presja medalowa nie przyczyni się do osłabienia możliwości zdobycia tych medali. To jest bardzo ważne. Naszym zadaniem, jako Polskiego Komitetu Olimpijskiego, jest stworzenie jak najlepszych warunków do startu, na tym się koncentrujemy i mam nadzieję, że zapewnimy zawodnikom takie możliwości, aby mogli osiągać bardzo dobre rezultaty.

A nie nakładamy na siebie dodatkowej presji, wysyłając do Soczi rekordową liczbę zawodników, największą kadrę w historii? Oczekiwania może są proporcjonalne do jej wielkości? Może kibice mają prawo oczekiwać, że wybrano tak dużą kadrę z myślą o większych sukcesach?

Musimy na to spojrzeć nie tylko z tego punktu widzenia. Bardzo istotną rzeczą jest, że tylko jedna osoba współpracująca może towarzyszyć jednemu zawodnikowi. Dzięki temu, że jest duża ekipa, tym, którzy mają większe szanse medalowe, możemy stworzyć dużo lepsze warunki. Justyna Kowalczyk i ekipa, która jej towarzyszy na zawodach, to jest 7-8 osób, a gdybyśmy przestrzegali tych zasad, to byłaby tylko jedna. W związku z tym cieszymy się, że możemy dokonywać takich ruchów, że będzie miała zabezpieczony start i będzie miała tych, którzy jej zawsze pomagają obok siebie.

Musimy uczestniczyć w jak największej liczbie konkurencji, aby poznać problemy - nie tylko sportowe, ale również organizacyjne

To jest jeden element. Drugi element to jest Kraków 2022. My musimy uczestniczyć w jak największej liczbie konkurencji, aby poznać problemy - nie tylko sportowe, ale również organizacyjne. Stąd cieszę się, że tyle osób się zakwalifikowało. 59 osób to jest oczywiście duża liczba, ale mam taką nadzieję, że to jest z korzyścią dla naszej reprezentacji olimpijskiej.

Czy ktoś spoza grona najważniejszych postaci w naszej reprezentacji może okazać się w Soczi polskim odkryciem?

Myślę, że wszyscy startujący mogą zrobić niespodziankę. Chciałbym, żeby każdy z uczestników igrzysk poprawił swoje życiowe rezultaty i miejsca, które zajmie na igrzyskach były jego najlepszym wynikiem. Nie ma takich osób, o których z góry możemy powiedzieć, że będą zupełnie na końcu, chociaż sport jest taki, jaki jest i pewne wyniki można przewidzieć. Ale ja się będę cieszył z każdego wyniku zawodnika, który poprawia jego życiowy rezultat i miejsce w zawodach międzynarodowych.

Pan, już jako kibic, którąś z konkurencji będzie śledził w Soczi ze szczególną uwagą?

Po raz pierwszy będę uczestniczył w igrzyskach jako szef reprezentacji olimpijskiej, więc nie mam takich doświadczeń, ale kocham sport i będę starał się być wszędzie tam, gdzie startują Polacy. Oczywiście nie zawsze będzie to możliwe, ale dołożę takich starań, aby być na jak największej liczbie zawodów.

"Igrzyska w Krakowie? Sami możemy sobie zaszkodzić"

Przenosząc się już do samego Soczi. Nie ma pan i MKOl obaw, że sprawy pozasportowe przykryją rywalizację sportową i więcej będzie się mówiło o polityce i bezpieczeństwie?

Nie mam na to wpływu, więc podchodzę do tego z rezerwą. Oczywiście niepokój istnieje. Mieliśmy przygotowania, mamy instrukcję, jak powinniśmy się zachowywać. Będziemy się starali spełniać wszystko, czego oczekują od nas fachowcy w tej dziedzinie.

Pojawiły się groźne zapowiedzi terrorystów, w innych miastach dochodziło o zamachów... Czy możemy mieć pewność, że polska ekipa będzie przez gospodarzy odpowiednio zabezpieczona?

Sport jest tak nośny, że zarówno politycy, niestety, i terroryści chcą wykorzystać medialnie tę dziedzinę życia do swoich celów i to jest nasza tragedia. Mam nadzieję, że w Soczi będzie spokój i będziemy mogli cieszyć się rezultatami naszych zawodników.

Był pan już na miejscu? Miał pan okazję sprawdzić, czy organizacyjnie wszystko jest dopięte na ostatni guzik?

Byłem dwa miesiące temu, ale przedstawiciele naszej ekipy już są na miejscu i wygląda na to, że wszystko jest pod kontrolą organizatorów.

Nie stać nas na takie wydatki, jakie poniosła federacja rosyjska. My musimy to zorganizować w ramach kosztów, na jakie nas stać i to jest też nasza szansa. Chcemy pokazać światu, że nie tylko bogate państwa mogą organizować igrzyska

Zdaniem wielu, skoro to Moskwa organizuje te igrzyska, wydała na to miliardy, to będzie to pokaz rosyjskiej siły - organizacji, dyscypliny. Odczuł to pan, będąc w Soczi?

Gigantyczne inwestycje, ogromne ilości robotników na budowach, dużo różnego rodzaju osób, które związane są z bezpieczeństwem, służb mundurowych... To wszystko jest dzisiaj widoczne, ale mam nadzieję, że to przyczyni się do sukcesu organizacyjnego.

Norwegia wyda 2 miliony dolarów na promocję w Soczi kandydatury Oslo do organizacji igrzysk w 2022 roku. Kraków też będzie się starał wykorzystać tam swoją szansę i będzie się promował?

Nie wolno się promować w Soczi jako miasto kandydackie. Zabraniają tego przepisy, więc my organizując Dzień Polski, będziemy mówili o Polsce, będziemy mówili o Krakowie, ale nie będzie słowa o igrzyskach, które chcemy organizować. 9 lutego w Teatrze Zimowym zapraszamy wszystkich naszych przyjaciół, kierownictwo Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, szefów narodowych komitetów olimpijskich na piękny program, który realizujemy wspólnie ze Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena, wspólnie z naszymi przyjaciółmi z Rosji.

Patrząc na Soczi i te wpompowane miliardy - Polskę stać na organizację takich zawodów? Czy ten aspekt finansowy nie byłby zbyt bolesny?

Jestem przekonany, że nie stać nas na takie wydatki, jakie poniosła federacja rosyjska. My musimy to zorganizować w ramach kosztów, na jakie nas stać i to jest też nasza szansa. Chcemy pokazać światu, że nie tylko bogate państwa mogą organizować igrzyska, ale również mogą je organizować takie państwa, jak Polska. Ile wydamy, to tylko od nas zależy. A czy to zyska poparcie MKOL, to się dopiero przekonamy. To, czego się boję, to to, że my sami możemy sobie zaszkodzić, bo mamy taką specyfikę, ale mam nadzieję, że tak nie będzie.