Premier Irlandii Leo Varadkar ocenił w piątek, że wielomiesięczne przedłużenie procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE "może mieć więcej sensu" niż sugerowane przez brytyjską premier Theresę May opóźnienie brexitu jedynie do końca czerwca.
#UPDATE Ireland does not want to become a "back door" into the EU single market for Britain in the event of a no-deal Brexit, Irish Prime Minister Leo Varadkar said https://t.co/TpfAHuqshN
AFP2 kwietnia 2019
Przebywający w Limerick irlandzki taoiseach (szef rządu) powiedział: "żadna ze strony nie chce, aby w przyszłym tygodniu doszło do brexitu bez umowy, ale chcemy też uniknąć przeciągających się wydłużeń, które tylko zwiększają niepewność".
Podkreślił, że priorytetem pozostaje uniknięcie sytuacji, w której Wielka Brytania opuściłaby Wspólnotę bez żadnego porozumienia ws. przyszłych stosunków z UE.
Pytany o sugerowane przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska roczne opóźnienie brexitu z opcją skrócenia tego okresu w razie wypracowania porozumienia ws. warunków wyjścia - ochrzczone przez brytyjskie media "flextension" (elastyczne przedłużenie) - Varadkar odparł, że "wszystkie te rzeczy są możliwe".
Wypowiedź szefa irlandzkiego rządu jest jednak potwierdzeniem sygnałów - m.in. ze strony holenderskiego premiera Marka Rutte - że wśród unijnych liderów istnieje wiele wątpliwości dotyczących zaproponowanego przez brytyjską premier terminu 30 czerwca.
Wcześniej unijni liderzy wyrażali sceptycyzm wobec kolejnego krótkoterminowego opóźnienia brexitu, argumentując, że nie rozwiązałoby ono dotychczasowych problemów, a jedynie przedłużyło okres niepewności towarzyszący spodziewanemu opuszczeniu Wspólnoty.
Aby propozycja May zaczęła obowiązywać, musi zostać jednomyślnie zaakceptowana przez 27 pozostałych państw członkowskich podczas przyszłotygodniowego posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli.
Wbrew wcześniejszym deklaracjom szefowej rządu opóźnienie brexitu do końca czerwca mogłoby się wiązać z koniecznością przeprowadzenia w Wielkiej Brytanii wyborów do Parlamentu Europejskiego w maju, choć wybrani europosłowie nigdy nie objęliby swoich mandatów, bo pierwsze posiedzenie PE jest zaplanowane dopiero na lipiec.
May zaznaczyła w wysłanym w piątek liście do Tuska, że jej rząd "będzie chciał ustalić harmonogram ratyfikacji, który pozwoli na wyjście ze Wspólnoty przed 23 maja 2019 roku i odwołanie (w W. Brytanii) wyborów do Parlamentu Europejskiego", ale dodała, że jednocześnie "będzie kontynuował odpowiedzialne przygotowania do ich organizacji, gdyby to okazało się niemożliwe".
Zastrzegła jednak, że doprowadzenie do wyboru brytyjskich europosłów "nie leżałoby w interesie ani Wielkiej Brytanii, ani Unii Europejskiej".
Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo uzyskać zgodę UE na przedłużenie członkostwa we Wspólnocie i znalezienie nowego sposobu na wyjście z impasu politycznego. Mogłoby ono na przykład polegać na drugim referendum w sprawie brexitu lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej).