Prezydent USA Donald Trump rzuca wyzwanie przywódcy Rosji Władimirowi Putinowi - to jeden z niedzielnych komentarzy we włoskiej prasie po nalotach na cele w Syrii. Zauważa się, że klimat "zimnej wojny" między mocarstwami jest w tle operacji w Syrii. Publicysta dziennika "La Stampa" pisze, że atak sił USA i kilku innych krajów wymierzony w reżim syryjski miał dwa cele: stworzenie międzynarodowej koalicji przeciwko użyciu broni chemicznej przez prezydenta Syrii Baszara el-Asada i "zmuszenie Rosji Władimira Putina do defensywy na Bliskim Wschodzie".
Według komentatora, Syria coraz bardziej staje się terenem starć między dwiema rywalizującymi koalicjami: popierającej Asada i wspieranej przez Moskwę, oraz koalicji przeciwko Asadowi, której przewodzi Waszyngton.
Dziennik "Corriere della Sera" w komentarzu podkreśla, że w przypadku Syrii są dwa powody do międzynarodowej interwencji. Jako pierwszy wymienia to, że pod presją USA i Rosji Damaszek w 2013 roku przystąpił do Konwencji o zakazie stosowania broni chemicznej.
Drugim powodem, zdaniem komentatora, jest obowiązująca od kilkunastu lat na świecie zasada "obowiązku ochrony", która zobowiązuje do interwencji, by chronić cywilów w przypadku zbrodni przeciwko ludzkości i katastrof naturalnych. Ten nakaz odpowiedzialności - dodaje publicysta - stoi ponad zakazem ingerowania w sprawy wewnętrzne krajów.
Mediolański dziennik zaznacza też, że sytuacja wokół Syrii jest "egzaminem dojrzałości" dla sił politycznych we Włoszech, które muszą - jak wskazuje - powołać pilnie rząd po wyborach z 4 marca. Dotychczasowe rozmowy na ten temat nie przyniosły rezultatu.
"Corriere della Sera" publikuje list przywódcy centroprawicy, byłego premiera Silvio Berlusconiego, który wyraża przekonanie, że w związku z "dramatyczną" sytuacją międzynarodową wokół Syrii we Włoszech jak najszybciej musi powstać cieszący się autorytetem rząd, który zajmie się mediacją między Stanami Zjednoczonymi, Rosją i Unią Europejską. Rosja - podkreśla Berlusconi - jest strategicznym partnerem, który musi być zaangażowany w rozwiązywanie kryzysów.
Nierealistyczne jest myślenie, że można zastąpić Asada - dodaje Berlusconi. Zdaniem lidera Forza Italia, prezydent Syrii musi zostać "postawiony w sytuacji, w której nie będzie szkodzić własnej ludności".
Berlusconi pisze też, że "jako człowiek Zachodu, który kocha Amerykę i Europę" uważa, że nie należy postrzegać prezydenta Rosji jako przeciwnika. Rosyjska obecność w Syrii, jak by się jej nie oceniało, przywróciła w znacznym stopniu stabilizację w kraju, któremu groziła implozja, podczas gdy, niezależnie od dobrych intencji, wspieranie frakcji rebeliantów poprzez dostawy broni przyczyniło się do wzmocnienia Państwa Islamskiego i innych grup terrorystycznych - dodaje były premier.
Bezpośrednia interwencja Rosji nie dopuściła do powtórzenia się w Syrii tego, co stało się w Libii (Muammara) Kadafiegio; dramatyczne błędy Zachodu doprowadziły tam do katastrofy, za której konsekwencje płacą nadal Libijczycy, pogrążeni w krwawym chaosie, ale także my Włosi, ofiary nowej fali nielegalnej imigracji - zwraca uwagę lider Forza Italia.
Następnie krytykuje ONZ, podkreślając, że rola, jaką odgrywa, sprawia, że wiele osób zadaje sobie pytanie, czy taka organizacja ma jeszcze sens.
"La Repubblica" w komentarzu "Front generała Donalda" zwraca zaś uwagę na to, że prezydent Trump w ostatnim czasie stoi między zamiarem ogłoszenia zwycięstwa nad Państwem Islamskim i zamiarem wycofania się z Syrii a dramatyczną sytuacją, która doprowadziła do nalotów.
Przypomina zarazem, że prezydent USA wycofał się z planu przyznania 200 milionów dolarów na odbudowę terenów wyzwolonych spod okupacji Państwa Islamskiego.
"Il Messaggero" zwraca uwagę na groźbę eskalacji konfliktu w Syrii i wokół niej, przed którą ostrzegał w sobotę premier Włoch Paolo Gentiloni.
(ph)