Zarzut nieumyślnego spowodowania pożaru usłyszały dwie osoby zatrzymane w związku z pożarem zamku Książ w Wałbrzychu. To właściciel firmy remontowej i jej pracownik. Zdaniem prokuratury szef zlecił swojemu pracownikowi, by w nieprofesjonalny sposób i bez przeszkolenia używał palnika. Obaj przyznali się do winy.
Wobec obu zatrzymanych zastosowano dozór policyjny. Grozi im do 5 lat więzienia.
Wstępna przyczyna pożaru to według strażaków zaprószenie ognia w czasie prac budowlanych. Jak wyjaśnił zastępca komendanta dolnośląskiej straży pożarnej Andrzej Abulewicz, na poddaszu wykonywane były prace związane z papą termozgrzewalną. Ponieważ te prace były prowadzone również przy użyciu elektronarzędzi, prądu, więc dopiero biegli będą mogli podać ostateczną przyczynę - dodał.
Środowy pożar zniszczył poddasze zabytku i kilkaset metrów kwadratowych dachu, w tym nową część wykonaną w zeszłym roku za 800 tysięcy złotych. Remont może pochłonąć nawet dwa miliony złotych.
Podczas ubiegłorocznych prac na dachu zamontowano natomiast nowoczesny system ostrzegania przeciwpożarowego. Dzięki niemu strażacy szybko pojawili się na miejscu i błyskawicznie zlokalizowali ogień.
W środku trwa wciąż wielkie sprzątanie. Pracownicy zamku suszą miejsca, do których dotarła woda w czasie akcji gaśniczej. Na zabytkowych piętrach zamku był prezes fundacji, która właśnie w Książu ma swoją siedzibę. W Sali Maksymiliana są małe zacieki, w Sali Grodźca na III piętrze, wyremontowanym w ubiegłym roku troszeczkę większe zacieki, ale w zamku już nie ma wody - mówił wczoraj naszemu reporterowi Mateusz Mykytyszyn.
Dzisiaj dach został już przykryty folią zabezpieczającą wnętrza zamku. Od rana poszycie uzupełniało kilkunastu pracowników i strażacy. To dopiero pierwszy etap prac związanych z zabezpieczeniem. W najbliższym czasie mają pojawić się również dodatkowe izolacje. Sam remont rozpocznie się najprawdopodobniej wiosną przyszłego roku.
(MRod)