Środowisku powstańców warszawskich nie podoba się plakat, którym PiS zachęca do udziału w referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz - informuje "Gazeta Wyborcza". Logo kampanii to litera W. "Używanie tego symbolu dzisiaj do walki politycznej to działanie niewłaściwe, rodzaj nadużycia" - mówi Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich.
Artur Górski, warszawski poseł PiS, nie ukrywa, że ujawnione w niedzielę hasło i przesłanie kampanii nieprzypadkowo sięgają do tradycji powstańczej - czas kampanii przed referendum zbiega się z wydarzeniami sprzed 69 lat, kiedy w sierpniu i we wrześniu trwała walka o Warszawę. Litera "W" ma mobilizować tych, którzy z taką samą gotowością ruszyliby na Godzinę W - jak Warszawa - wyjaśnił polityk w rozmowie z dziennikiem.
Referendalny plakat krytykują jednak uczestnicy powstania. Zarzucają PiS wykorzystywanie historycznych symboli do bieżących sporów politycznych.
W powstaniu warszawskim byliśmy zjednoczeni, choć pochodziliśmy z różnych środowisk. Teraz nasze powstańcze symbole, podobnie jak tragedię smoleńską, wykorzystuje się do dzielenia ludzi. Jesteśmy tym oburzeni - mówi "Gazecie Wyborczej" gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich.
Używanie tego symbolu dzisiaj do walki politycznej to działanie niewłaściwe, rodzaj nadużycia - dodaje Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich.
Jakiekolwiek wykorzystywanie litery "W", symbolu Polski Walczącej, do załatwiania bieżących spraw jest nie do przyjęcia. To chwyty nie fair - podkreśla również Tadeusz Filipkowski ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
(edbie)