Powierzchnia pożarów lasów w Rosji w ciągu doby zmniejszyła się o 3 tys. hektarów - poinformowało Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Ugaszono 276 pożarów - to więcej, niż powstało nowych. Moskwa nadal jednak spowita jest smogiem.
Dziś na terytorium Federacji Rosyjskiej szalały 554 pożary. Ich powierzchnia obejmowała 190,4 tys. hektarów. Resort ds. sytuacji nadzwyczajnych za najtrudniejszą uważa sytuację w obwodach niżnonowogrodzkim, moskiewskim i kirowskim. W tym pierwszym odnotowano 76 pożarów, w dwóch pozostałych - po 49.
W obwodzie moskiewskim w ciągu doby strażakom udało się zlikwidować około 30 pożarów na łącznej powierzchni 470 hektarów. Z powodu suszy i gorąca wciąż powstają nowe. Dziś ogień trawił 210 hektarów lasów i torfowisk.
Najwięcej pożarów w regionie moskiewskim występuje na wschód i południowy wschód od stolicy - w rejonie miast Oriechowo-Zujewo, Pawłowski Posad, Łuchowice, Szatura, Jegoriewsk i Kołomna. Z powodu silnego zadymienia niemożliwe jest używanie tam samolotów i śmigłowców gaśniczych.
Gęsty dym z pożarów lasów i torfowisk wciąż spowija Moskwę. Widoczność na ulicach nie przekracza 100 metrów. Smog nadal utrudnia pracę portów lotniczych Domodiedowo i Wnukowo, usytuowanych na południowy wschód i południowy zachód od stolicy Rosji. W tym pierwszym wstrzymano około 40 rejsów. W strefie odlotów utknęło 2 tys. pasażerów.
Władze miasta uruchomiły 123 klimatyzowane punkty, gdzie można schronić się przed upałem i smogiem.
W Republice Mordwińskiej, gdzie w 17 koloniach karę odbywa 13 tys. więźniów, trwają przygotowania do ewakuacji dwóch najbardziej zagrożonych łagrów, w tym kolonii nr 22, w której przetrzymywani są cudzoziemcy skazani na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Groźny pożar szaleje też w pobliżu federalnego ośrodka jądrowego w Snieżyńsku, w obwodzie czelabińskim. Ta powstała w 1955 roku placówka zajmuje się opracowywaniem i testowaniem ładunków oraz pocisków nuklearnych - zarówno taktycznych, jak i strategicznych.
Pożar lasów ogarnął tam już 7 tys. hektarów. Z powodu błotnistego terenu niemożliwe jest przerzucenie na miejsce ciężkiego sprzętu gaśniczego. Strażacy docierają tam pieszo, z przenośnymi gaśnicami na plecach.