Skala zniszczeń po wrześniowej powodzi zaskoczyła wszystkich. Była nieporównywalna nawet do słynnego 1997 roku, kiedy wielką wodę okrzyknięto "powodzią stulecia". Niestety nie ma żadnej pewności, że wkrótce się nie powtórzy, dlatego państwo powołało zespół ekspertów, który przygotował projekt zabezpieczeń przeciwpowodziowych. W środę został zaprezentowany, a teraz już wiadomo, że zostanie oprotestowany przez mieszkańców południa Dolnego Śląska.
Jestem pewny, że dojdziemy z mieszkańcami do konsensu - mówił w środę pełnomocnik rządu ds. odbudowy powodzi, Marcin Kierwiński, prezentując projekt zabezpieczeń terenów po powodziowych. Tej pewności nie mają jednak powodzianie.
Dokument zakłada budowę trzech suchych zbiorników w okolicy Stronia Śląskiego i Lądka-Zdroju. Wydawać by się mogło, że to dobra wiadomość, bo inwestycje mają chronić okolicę przed takim kataklizmem, jaki wydarzył się we wrześniu. Mieszkańcy, w których miejscowościach zbiorniki mają powstać, są jednak bardzo sceptyczni.
Niepotrzebny nam odgrzewany kotlet. Przecież to jest niemal identyczny projekt, jaki zaproponowali nam w 2019 roku, nie zgodziliśmy się na niego wtedy i nie zgadzamy się teraz. Oni chyba sobie z nas żarty robią. Chwalą się, że w rekordowym tempie trzech miesięcy zrobili projekt, a zrobili po prostu niewielki lifting starego - mówi Bożena Kluza, sołtys wsi Goszów, w której według rekomendowanego wariantu miałby powstać zbiornik przeciwpowodziowy.
Lokalny architekt, Michał Hanusz dodaje: Najpierw Wody Polskie się wycofały rakiem z tego pomysłu, a teraz wracają z tą samą propozycją jak na białym koniu, myśląc, że nas tym uszczęśliwią, a my nie ufamy żadnym pomysłom Wód Polskich, które nie potrafiły nadzorować nawet własnej tamy w Stroniu Śląskim, na której doszło do katastrofy. Nie wierzę, że potrafią zaplanować jakiekolwiek urządzenia hydrologiczne. Nie mamy żadnej gwarancji, że ten zbiornik zadziała. Według ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, on wytrzyma dwie godziny, a później puści i będzie jeszcze gorzej niż we wrześniu - mówi reporterce RMF FM Martynie Czerwińskiej.
Mieszkańcy obawiają się więc, że proponowane rozwiązanie nie przyniesie pożądanego efektu, a ich wywłaszczenia okażą się bezzasadne.
Wątpliwości co do efektywności suchych zbiorników ma też radna Stronia Śląskiego, Natalia Skierkowska. Nie wiem, czy te zbiorniki mają sens. Jeśli nie będzie małej retencji powyżej, to ta woda spływająca z wiosek położonych powyżej Goszowa - Stary Gierałtów, Bielice i tak wyrządzi tam krzywdę, taką samą jak we wrześniu. Pamiętajmy, że musimy zbudować takie zabezpieczenia, które ochronią całą gminę, a nie tylko Stronie Śląskie - mówi radna w rozmowie z RMF FM.
Przewodniczący rady, Tomasz Erdmański dodaje, że z niecierpliwością czeka na konsultacje społeczne i merytoryczną dyskusję. Oczywiście bardzo nam zależy na bezpieczeństwie mieszkańców, ale musimy wszyscy podyskutować, jak to zrobić - mówi. Ta kwestia jest też jednym z głównych tematów Sesji Rady Miejskiej w Stroniu Śląskim.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak ustaliła nasza reporterka - nie wszyscy mieszkańcy, są tak wrogo nastawieni do propozycji. Pani Marzena wybudowała kilka lat temu wielki dom na 30-hektarowej działce na granicy Goszowa i Staregi Gierałtowa. Ma 7 łazienek, 9 sypialni i ogromny ogród. Włożyła w dom wszystkie oszczędności i wiele pracy.
To dorobek naszego życia. Mąż przez 30 lat pracował w hucie na to wszystko. Trudno nam sobie wyobrazić, aby ten dom ktoś zrównał z ziemią, a my żebyśmy musieli się przeprowadzić. Tu mamy przyjaciół, rodzinę, tu się urodziliśmy, tu mieszkają nasze dzieci. Wieczorem wychodzimy z mężem na huśtawkę, spacerujemy po okolicy, tak chcieliśmy spędzić resztę życia. Ale wiem też, że nie możemy myśleć tylko o sobie. Kiedy jadę raz w tygodniu do Stronia, wracam roztrzęsiona. Zdaję sobie sprawę, co tam się wydarzyło. Nie jestem egoistką. Ale wszystko zależy od tego, jak nas potraktują - mówi pani Marzena.
Mieszkańcy chcą przede wszystkim uczciwej ceny za dobytek. Minister Kierwiński obiecał, że zrobi wszystko, aby ceny za nieruchomości były satysfakcjonujące. Zapowiedział nawet "bonusy" do rynkowej ceny.
Mieszkańcom trudno w to jednak uwierzyć. Jestem pewna, że nie zapłacą nam tyle, ile byśmy chcieli. Za teren, za ogród. Już rozmawiamy z rzeczoznawcą z Gdańska, aby pomógł nam to uczciwie wycenić. Będziemy walczyć. Już zwieramy szyki, mamy pomoc fundacji, mamy siebie, tu jest mocna ekipa, nie poddamy się. Jesteśmy otwarci na dialog, na negocjacje, ale tylko uczciwe, tylko wtedy będziemy potraktowani poważnie. Nie jesteśmy przeciwni zbiornikom, ale nie możemy myśleć o innych, zapominając o sobie. To nie może odbyć się naszym kosztem - dodaje pani Marzena.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Sołtys wsi zapowiada, że nie skuszą jej nawet dobre pieniądze. Jak chcą nam ten zbiornik zrobić na siłę, to niech nas przeniosą wszystkich razem w jedno miejsce, ale nie w kurniki, jak w Raciborzu. Niech przeniosą całe domy, całą kaplicę. Inaczej nie odpuścimy, będziemy protestować do skutku - mówi naszej reporterce.
Problem mają też przedsiębiorcy. Dominik Gibowicz, który prowadzi restaurację "Raj Pstrąga" przy stawach, mówi, że w razie relokacji nie jest w stanie przenieść w inne miejsce swojego biznesu. To nie jest fabryka gwoździ, nie przeprowadzę stawu, nie odtworzę tego. Mój biznes jest oparty na lokalizacji. Wiosna to czas naszych inwestycji, każdy dzień to policzalne pieniądze, które muszę wyciągnąć z i tak pustej już po powodzi kieszeni. Musimy sporo zainwestować w usunięcie szkód, po drugie zainwestować w nadchodzący sezon. Mam wielu pracowników. I nie wiem teraz, czy inwestować, czy się pakować. To się może ciągnąć latami - mówi Gibowicz.
Konsultacje społeczną w sprawie suchych zbiorników ruszą 11 marca w Stroniu Śląskim. Mieszkańcy chcą być przygotowani, rozpoczęli już nieformalne spotkania.
Program dla Nysy Kłodzkiej - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu