Ukraińskie dzieci, przymusowo wywiezione do Rosji i mieszkające na terenach okupowanych, są obejmowane systemem elektronicznej inwigilacji o nazwie Profilaktyka - ujawnił niezależny rosyjski portal Meduza. Oprogramowanie analizuje profile dzieci w sieciach społecznościowych pod kątem ich "nieposłuszeństwa" wobec Kremla.

REKLAMA

Jak pisze Meduza, rosyjskie władze obawiają się, że młodzi Ukraińcy mogą przejawiać skłonność do buntów i innych "zachowań antypaństwowych". Dlatego rząd nie szczędzi pieniędzy na systemy elektronicznej obserwacji tych osób - tak, aby uzyskać maksymalną kontrolę nad potencjalnie "niebezpieczną" grupą społeczną.

Firma z branży IT o nazwie CISM (Centrum Badań i Monitoringu Środowiska Młodzieżowego w Sieci), która opracowała system Profilaktyka, otrzymała w ubiegłym roku z budżetu państwa 621 mln rubli (blisko 27 mln zł). W ciągu najbliższych trzech lat ma dostać 1,7 mld rubli, czyli ponad 73 mln zł - wynika ze śledztwa opozycyjnego serwisu.

Dzieci są punktowane za "współczynnik destrukcyjności"

Oprogramowanie służy do analizowania profili w sieciach społecznościowych i alarmowania o postawach dzieci zakwalifikowanych jako skłonność do "działań o charakterze destrukcyjnym". Taką "etykietę" dziecko może otrzymać nie tylko na podstawie komentarzy pisanych np. w sieci VKontakte, ale także polubień konkretnych treści. Profilaktyka kategoryzuje dzieci, przyznając im punkty w ramach "współczynnika destrukcyjności" i "współczynnika postaw opozycyjnych". Najniższa odnotowana dotychczas wartość wynosi zero, najwyższa - 19,7 - czytamy na łamach Meduzy.

Niezależny portal, powołując się na informatorów z rosyjskiego resortu edukacji, powiadomił, że system przetestowano już w 44 regionach kraju, ale celem władz jest objęcie nim całego terytorium państwa i zintegrowanie go z bazami danych MSW. Władze kładą szczególny nacisk na sprawne funkcjonowanie Profilaktyki na okupowanych terenach obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego na Ukrainie. W tym przypadku celem jest uzyskanie możliwości śledzenia co najmniej 85 proc. internetowych profili tamtejszych dzieci i nastolatków.

Powtarzamy w rozmowach między sobą, że ukraińskie dzieci to potencjalni terroryści. Nie jesteśmy kretynami i rozumiemy, że Rosja nie przyszła na Ukrainę "pokojowo i dobrowolnie". Dzieci, które stamtąd wywieziono do wrogiego (im) środowiska, mogą zacząć się temu przeciwstawiać - być może przy wsparciu swoich ukraińskich krewnych. Właśnie tak myśli się u nas naprawdę, nawet na szczeblu władz. A oficjalnie, na (różnych) "okrągłych stołach", oczywiście można usłyszeć, że "ukraińskie dzieci są najwspanialsze" - przyznał w rozmowie z Meduzą przedstawiciel rosyjskiego ministerstwa edukacji.

Rosja mogła przymusowo wywieźć kilkaset tysięcy ukraińskich dzieci

Obecnie ukraińska rządowa strona Children of War informuje o 19 546 przypadkach deportacji i sprowadzeniu z powrotem do kraju 388 osób poniżej 18. roku życia. Według tych danych w wyniku rosyjskiej agresji zginęło co najmniej 535 dzieci, a 1242 zostało rannych. 2102 dzieci ukraińska policja uznała za zaginione.

Eksperci i media jednak podkreślają, że te statystyki są znacznie zaniżone, a faktyczna liczba osób niepełnoletnich wywiezionych do Rosji może wynosić nawet kilkaset tysięcy.

W marcu 2023 roku Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał nakaz aresztowania dyktatora Rosji Władimira Putina i rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej za zbrodnie wojenne popełnione na Ukrainie. Sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury, uznając, że są realne podstawy, by sądzić, że Putin i Lwowa-Biełowa są odpowiedzialni za zbrodnie polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.