W ramach dwudniowej charytatywnej akcji dziennikarze RMF FM i RMF MAXX dostarczyli powodzianom z Dolnego Śląska i Opolszczyzny sprzęt do usuwania szlamu, mułu i piachu. Nasze samochody wyładowane łopatami i szczotkami dotarły m.in. do Bodzanowa, Głuchołaz i Jarnołtówka. Byliśmy też z pomocą w Stroniu Śląskim, Lądku-Zdroju, Radochowie, Trzebieszowicach i Żelaźnie.

REKLAMA

Akcja to odpowiedź na sygnały od Was!

Mam pół metra mułu w domu, to kosmos - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM Mateuszem Chłystunem mieszkaniec Lądka-Zdroju, którego dom został zalany trzy dni temu. Takich wyznań nasi dziennikarze słyszeli setki.

Odebraliśmy także od Was mnóstwo telefonów, maili, w których opisywaliście ogrom zniszczeń i sygnalizowaliście, czego na tym etapie potrzebujecie najbardziej. To wszystko zainspirowało nas do zorganizowania akcji pomocowej.

W środę byliśmy u powodzian z Opolszczyzny

Nasze radiowe samochody wyładowane specjalistycznym sprzętem do sprzątania wyruszyły w środę rano na Opolszczyznę. Strażacy skierowali nas do poszkodowanego przez żywioł Bodzanowa.

Na ulicach Bodzanowa zalega muł i błoto. Przekazaliśmy sprzęt, który posłuży do oczyszczenia ulic. Domy wielu mieszkańców tej miejscowości są zalane. Wszystko nadaje się do wyrzucenia. Potrzebne są koce, poduszki, ubrania... - mówiła w rozmowie z reporterką RMF FM mieszkanka Bodzanowa, pani Maria.

Woda w Bodzanowie osiągnęła poziom 1,8 metra. Pani Maria w rozmowie z nami opowiedziała o momencie, w którym przerwało wał. Wstałam o 5:30 rano. (...) Za chwilę zadzwoniła kuzynka: uciekaj, bo wał przerwało! Tyle co popatrzyłam, już było wszędzie pełno wody. Zdążyłam uciec na górę, żeby się uratować - relacjonowała.

Transport sprzętu do usuwania szlamu, mułu i piachu dotarł też na Rynek w Głuchołazach. Miałem zalaną piwnicę, woda dochodziła do parteru. Łopata bardzo przyda się do sprzątnięcia całej piwnicy i posesji. A sprzętu potrzebują teraz wszyscy mieszkańcy - mówił w rozmowie z nasza reporterką pan Jacek. Taki sprzęt jest teraz trudny do zakupienia - podkreślał inny mieszkaniec. Dodał, że w pierwszej kolejności będzie odgrzebywać podwórko z mułu i błota.

Z pomocą dotarliśmy też do Jarnołtówka i zniszczonego przez powódź szpitala w Nysie. Od pracowników tej placówki usłyszeliśmy, że najbardziej potrzebni są wolontariusze.

W czwartek dostarczyliśmy sprzęt do sprzątania na Dolny Śląsk

Kolejny dzień naszej akcji upłynął pod znakiem przekazywania narzędzi do sprzątania poszkodowanym przez powódź mieszkańcom Dolnego Śląska.

W Trzebieszowicach jeden z mieszkańców opowiedział naszemu dziennikarzowi o sile żywiołu i tym, co wydarzyło się w okolicy po przerwaniu tamy w Stroniu Śląskim.

Potężna fala zdewastowała okolicę. Zniszczyła wszystko na swojej drodze: budynki, mosty, drogi, samochody. Nagrania publikowane przez mieszkańców przypominały sceny z filmów katastroficznych. Wielka woda, która nawiedziła kilka dni temu okolicę, była w stanie przenieść 15-tonowy kombajn. Mieszkaniec Trzebieszowic relacjonował: "Najpierw go przewróciło, potem - po urwaniu tamy w Stroniu - popłynął po prostu i zatrzymał się na drzewach".

Kolejne miejscowości, które odwiedzili nasi dziennikarze, to Stronie Śląskie i Lądek-Zdrój. Najbardziej potrzebujemy sprzętu do sprzątania, czyli łopat, szczot, wiaderek, woderów dla ludzi, którzy muszą wejść w szlam, żeby to posprzątać, gumowców, środków czystości, środków dezynfekujących, rękawic - mówiła RMF FM pani Natalia, koordynująca tego typu pomoc w Stroniu Śląskim.

Dotarliśmy także do Starego Gierałtowa niedaleko Stronia Śląskiego. Mieszkańcom wręczyliśmy rękawice, sprzęt do sprzątania i kuchenki turystyczne z wkładami gazowymi, by mogli sobie podgrzać wodę na herbatę, na mleko w proszku dla dzieci.

Na naszej trasie znalazł się Radochów. To kolejna miejscowość, która niezwykle ucierpiała w wyniku powodzi. Do naszego domu woda dostała się przez pomieszczenia gospodarcze i wylała na korytarz. Dookoła była tragedia. Przez okna było widać, jak rwące potoki zabierały wszystko, co się dało. Tragedia, trudno sobie to wyobrazić - opowiadała pani Dorota. Żyjemy, to jest najważniejsze. Ludzie ucierpieli bardzo i rzeczywiście teraz jest ten czas, który po prostu jest potrzebny, żeby zająć się tym wszystkim i ogarnąć i posprzątać tyle, ile się da - dodała.

Mieszkańcy Radochowa chcą wrócić do normalnego życia z wodą, prądem i gazem, ale przed nimi wiele godzin pracy. Żywności nie brakuje, ale potrzebne są: agregaty, kuchenki turystyczne, materace, łóżka polowe, myjki ciśnieniowe, pompy szlamowe, chemia do studni, proszki do prania, kalosze, taczki, wiadra.

Sprzęt do sprzątania zawieźliśmy też mieszkańcom Żelazna. To jedna z najbardziej dotkniętych przez powódź miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej.

Moje gospodarstwo praktycznie przestało istnieć. Liczyło 300 kur. To był rolniczy handel detaliczny jajami od kur z wolnego wybiegu. Całe gospodarstwo pod wodą. Kury dziś były wywożone do utylizacji. Trzeba cały czas sprzątać ten teren - opowiadała w rozmowie z naszymi reporterami pani Ewa. Przede wszystkim trzeba nam rąk do pracy, ciężkiego sprzętu. Inaczej nie dam rady odbudować tego gospodarstwa. Siatki, słupki ogrodzeniowe - to jest to, co mi najbardziej jest potrzebne - wyliczała.

W Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju przy domach nad rzeką widać coraz większe hałdy zniszczonych mebli i sprzętów, które mieszkańcy stopniowo wyrzucają ze swoich domów.

W Lądku-Zdroju miejsce zbiórki najpotrzebniejszych produktów dla powodzian zostało zorganizowane w Pralni Frania. Organizatorka zbiórki mówiła reporterce RMF FM, że teraz najpotrzebniejsze są lampy solarne i powerbanki. Potrzeba również rąk do pracy: sprzątania i usuwania skutków powodzi.

/ Agnieszka Wyderka / RMF FM
/ Agnieszka Wyderka / RMF FM
/ Agnieszka Wyderka / RMF FM
/ Agnieszka Wyderka / RMF FM
/ Agnieszka Wyderka / RMF FM
/ Agnieszka Wyderka / RMF FM
/ Agnieszka Wyderka / RMF FM