Pozwólcie się porwać! Proponuje Wam podróż do Soczi. Mam zamiar oglądać, podglądać i podsłuchiwać... Gotowi? Cześć pierwsza: sprężynka i leopard.
A u Was jaka pogoda? Pyta odziana w olimpijski strój wolontariuszka. Zimno? W Moskwie mieliśmy straszny mróz minus 20, minus 30 stopni, a dziś tylko minus 5. A jak jest w Soczi - dopytuję. W Soczi bardzo pięknie, ciepło, plus 7, tylko w górach jakieś minus 6. Odpowiada prężąc się dumnie przy każdym słowie.
Mam wrażenie, że zamiast robić przerwę między wyrazami, radośnie podskakuje. Jak sprężynka. Mam też nieodparte wrażenie, że rolą sprężynki jest skupić na niej moją uwagę, przemknąć przez międzynarodową część lotniska, nie zatrzymując się przy olimpijskich maskotkach ani dumnie prezentującym się czerwonym bobie i odstawić mnie do mniej chlubnej i zdecydowanie mniej pachnącej części krajowej moskiewskiego portu Szeremietiewo.
Tu już nikt się tak promiennie nie uśmiecha. Tu jest momentami ciasno i duszno, a zapach potu unosi się nad miejscem pospiesznej i pobieżnej kontroli. Co macie w tej torbie? To mikrofon? Pyta mnie umundurowana strażniczka. Tak, mikrofon - odpowiadam i wyjmuję coś, co może spokojnie wyglądać jak laska dynamitu:-) Dobrze, dobrze, następny! W kolejce do gate'u niecierpliwią się dziennikarze z Niemiec, Rosjanie w dresie Russian Olympic Team karnie czekają na swoją kolej. I tak wszyscy zgodnie lecimy do Soczi, eta nasz dom dla wsiech - przeczytałam w jednej z rosyjskich gazet. Już nie pamiętam której. Ważne, że w każdej był Władimir Putin. Za kratami. Z leopardem na kolanach.
Ciąg dalszy nastąpi... Jak się zrobi jasno i jasne będzie jak wygląda stolica Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Do przeczytania! Napisałam najpierw i chciałam skończyć pokazując Wam zachód słońca z okna samolotu, ale nie mogę... Najpierw wrażenia z lotniska.
I te z samolotu:
Droga z lotniska iście Olimpijska! Latarnie to nie latarnie, tylko lampy w kształcie dyscyplin olimpijskich. Przy drodze stoją potężne betonowe koła olimpijskie opisane nazwami kontynentów. Przyjechałam do hotelu. Stoi. Co prawda jeszcze nie jest wykończony, ale stoi. Internetu nie ma, ale będzie. W niektórych pokojach nie działają toalety, za to klima pierwsza klasa!!! Chłodzi tak, że zębem na ząb nie można trafić, innych opcji brak. Ważne, że woda jest ciepła i przezroczysta:-) Toaleta też nietypowa, jednoosobowa. Żadnego towarzystwa zatem nie będzie! Ma być morze za oknem. Ma być, ale czy będzie. Sprawdzę rano. Pa!